Chcesz handlować z Brytyjczykami? To musisz przejąć wszystkie formalności publiczno-prawne
Po trzech latach od brexitu, unijni przedsiębiorcy wciąż mają pod górkę w handlu z Wielką Brytanią. Mimo, iż w październiku 2022 roku wreszcie w pełni zaczęły funkcjonować granice celne, po stronie brytyjskiej wciąż są problemy. Dodatkowo, Brytyjczycy nie chcąc ponosić żadnych konsekwencji wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, przerzucają formalności prawne na unijnych sprzedawców.
Opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię 31 stycznia 2020 r. spowodowało zmiany w obrocie towarowym i Wielka Brytania musiała dostosować się do wymogów granic celnych Unii Europejskiej, czyli m.in. uruchomienie kontroli granicznych przez: służbę celną, sanepid, inspekcję fitosanitarną i służby weterynarii.
Wielka Brytania miała rok czasu na dostosowanie się do nowych procedur, ale 1 stycznia 2021 roku okazało się, że w pełni działająca granica funkcjonuje tylko po stronie UE, a brytyjskie organy kontrolne wpuszczały wszystkie towary bez kontroli. Taki stan rzeczy trwał aż do październiku 2022 roku, kiedy to wreszcie zaczęła funkcjonować granica celna po stronie Wielkiej Brytanii, wraz z deklaracjami bezpieczeństwa.
Granica celna pomiędzy UE a GB ma jedną zasadniczą różnicę, w porównaniu z innymi granicami celnymi Unii Europejskiej. Wbrew pozorom różnica ta spowodowana jest … wymogami rynku brytyjskiego. Jak informuje dr Izabella Tymińska, ekspert ds. ceł i handlu zagranicznego: „Nie wjedziemy z towarem na teren Wielkiej Brytanii bez zgłoszenia celnego na tym terytorium. Brytyjskie służby celne nie pozwolą wjechać w Eurotunel czy na prom, jeżeli towar, który przewozimy, nie będzie posiadał odprawy celnej po stronie Wielkiej Brytanii”.
Standardowy wywóz towaru z UE charakteryzuje się tym, że towar opuszcza terytorium UE na dokumentach celnych unijnych. Dojeżdżając do kolejnej granicy celnej kraju poza UE, mamy prawo zdecydować co robimy dalej. Otwiera się albo procedurę tranzytu, aby wjechać w głąb danego kraju, albo odprawia towar na granicy. Wyjątkiem są te kraje z którymi UE ma podpisaną umowę o wspólnej procedurze tranzytowej. Wówczas procedurę tranzytu można otworzyć wcześniej na terenie UE. „Wielka Brytania również jest we wspólnej procedurze tranzytowej” – mówi dr Izabella Tymińska, „niestety polscy przedsiębiorcy nie wyrobili sobie jeszcze nawyków otwierania procedury tranzytowej (to też jest odprawa celna), dzięki której mieliby mniejsze komplikacje na przejściach granicznych” – dodaje ekspert celny.
Oczywiście sama procedura tranzytowa w handlu z Wielką Brytanią nie eliminuje wszystkich problemów, jakie mają polscy eksporterzy i importerzy. Największym problemem są bowiem przyzwyczajenia brytyjskich przedsiębiorców, którzy cały czas funkcjonują, tak jakby GB nie opuściła UE. Brytyjczycy po prostu chcą mieć towar u siebie i niczym się nie przejmować . W takich sytuacjach niestety to na naszych unijnych przedsiębiorcach ciąży obowiązek wykonania czynności formalno-prawnych po stronie brytyjskiej. „Z mojego doświadczenia wynika, iż obecnie transakcje, jakie najczęściej dokonują brytyjscy przedsiębiorcy z przedsiębiorcami z UE, są na warunkach DDP, czyli Delivery Duty Paid” – twierdzi dr Tymińska. Oznacza to, że unijny przedsiębiorca ma obowiązek dostarczyć towar, wykonać formalności importowe po stronie GB oraz dokonać zapłaty danin publiczno-prawnych. „Innymi słowy, Brytyjczyk nie chce ponosić żadnych konsekwencji formalno-prawnych wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej” – konkluduje dr Izabella Tymińska.