Firmy budowlane u progu sezonu szukają pracowników i pieniędzy. Bez tego będą schodzić z inwestycji i bankrutować
Niedobory siły roboczej są faktem już od kilku lat, a postpandemiczny boom dodatkowo ten problem wyostrzył. Po początkowym zastoju, w drugiej połowie roku, odmrożono wstrzymane inwestycje, zwiększyła się też liczba zleceń na modernizacje obiektów i przebudowy biur, także pod kątem odmiennych potrzeb pracy hybrydowej. Do tego potrzebni są ludzie.
Wg badania Praca w budownictwie aż 91% firm z branży zgłasza potrzebę zatrudnienia pracowników. W innym badaniu (Branżowy Bilans Kapitału Ludzkiego – PARP) 79% mikrofirm budowlanych odpowiedziało, że zatrudnienie w ich firmie wzrośnie. W tym roku już w lutym zapotrzebowanie na kadry, głównie specjalistyczne, jest tak duże, jak w szczycie zeszłego sezonu. Spada też podaż osób i zainteresowanie pracą w branży. Liczba ofert drastycznie przewyższa liczbę chętnych. Najgorzej z pozyskaniem pracowników jest w województwach mazowieckim i małopolskim.
Poza brakami w zatrudnieniu drugim problemem branży jest brak bieżących środków i płynności. Presja płacowa podnosi koszty działalności firm budowlanych i pogłębia niedobór gotówki.
– U progu wiosny przedsiębiorcy z branży budowlanej w większym stopniu niż do tej pory, zwracają się do nas z wnioskami o finansowanie. Przed sezonem chcą zapewnić sobie ludzi do pracy, a ci oczekują o 20-50% wyższych wynagrodzeń niż przed rokiem. W przypadku specjalistów np. murarzy czy cieśli nawet więcej. Na to potrzebna jest gotówka. Jednak budowlańcy do tej pory mają niezapłaconych wiele faktur z jesieni. Kto utrzyma płynność, ten przetrwa, bo obecnie wygrany przetarg to dopiero pierwszy krok i nie gwarantuje pozostania na inwestycji. Ci, którzy nie znajdą sposobu na skrócenie obiegu pieniądza, będą schodzić z budowy, a to już prosta droga do bankructwa – mówi Mateusz Skowronek z firmy faktoringowej eFaktor.
Już jesienią zdarzały się sytuacje, że firma, która wygrała przetarg, nie podjęła realizacji zadania w ustalonym terminie, bo nie była w stanie zgromadzić odpowiedniego zespołu do obsługi. Takie sytuacje będą coraz częstsze. Udział w rynku zwiększają firmy, które mają ludzi do pracy. Firmy zabiegają o pracowników, więc normą jest, że ci idą na wiele rozmów rekrutacyjnych i oczekują wyższego wynagrodzenia. W zeszłym roku często potencjalny pracownik po rozmowie kwalifikacyjnej, a nawet decyzji o przyjęciu, sam rezygnował, bo gdzieś indziej dostał więcej.
Budownictwo mocne w PKD, ale co trzecia firma obawia się upadłości. Wg Budindexu polskie budownictwo to 7,4% PKB, o ok. 1,5 pkt procentowego powyżej średniej unijnej. Wartość wypracowana przez budownictwo w 2020 roku, to w przypadku naszego kraju 35,82 mld euro.
Niestety, jeśli chodzi o upadłości, branża też jest wysoko w rankingu. Wg danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej budownictwo było trzecią branżą z największą liczbą upadłości. 12,3% wszystkich firm, które ogłosiły upadłość w 2021 roku to budowlanka. W 2022 roku może zbankrutować jeszcze więcej podmiotów. Wg danych Dun&Bradstreet upadłości czy konieczności zakończenia działalności w roku 2022 najbardziej obawia się właśnie budownictwo – aż 32% odpowiedzi.
– Budownictwo to jedna z branż najbardziej dotkniętych problemami z zatorami płatniczymi i problemami z płatnościami. Firmy, które przychodzą do nas po finansowanie mówią, że za prace wykonane w lutym ich zleceniodawca często chce im zapłacić za trzy miesiące, czyli w maju! To przecież pełna wiosna! Mało kto jest w stanie czekać tak długo. Wszyscy spieszą się z zatrudnianiem pracowników i kupowaniem materiałów na zapas. Dlatego tak dużo firm budowlanych trafia do faktoringu – kontynuuje Mateusz Skowronek z eFaktor.
Konta budowlańców drenuje też inflacja. Pieniędzy pilnie potrzebują na materiały – im szybciej kupią, tym więcej zaoszczędzą. Podwyżki cen materiałów są szczególnie dotkliwe. Budowlańcy wolą mieć na stanie materiały i surowce do przyszłych prac niż gotówkę. Nie zawsze jednak są w stanie od ręki zapłacić za materiały, które wykorzystają do prac za miesiąc czy dwa. To kolejny powód, by walczyć o płynność i szybki obieg pieniądza.