Grupa Atlas niezmiennie liderem polskiego rynku chemii budowlanej
Grupa Atlas to jedna z ikon polskiego kapitalizmu. W przeciwieństwie do wielu innych przedsiębiorstw nigdy nie wstydziła się swojego pochodzenia, za swoje logo obierając swojskiego bociana i od samego początku firmując swoje wyroby hasłem „zrobiono w Polsce”. Zdominowała rynek, konkurując jakością, i wciąż utrzymuje tempo dzięki innowacyjności.
W ubiegłym roku wg badania IBP Research polski rynek chemii budowlanej wzrósł o 10 proc., a zważywszy na stosunkowo dynamiczny wzrost liczby mieszkań i domów budowanych zarówno przez inwestorów indywidualnych, jak i instytucjonalnych, można się spodziewać kontynuacji trendu. Liderem rynku klejów do płytek ceramicznych, mas samopoziomujących, systemów dociepleń i innych produktów z tego segmentu pozostaje niezmiennie Grupa Atlas. – Nasz udział w rynku chemii budowlanej jeszcze się zwiększył – komentuje Paweł Kisiel, wiceprezes zarządu ds. sprzedaży i marketingu. – W tych kategoriach, które są dla nas istotne i które monitorujemy na bieżąco, odnotowujemy wzrost biznesu większy niż przyrost rynku, w niektórych przypadkach nawet trzykrotnie.
Według szacunków Atlasa obecnie na rynku funkcjonuje nawet 200 przedsiębiorstw zajmujących się chemią budowlaną, od wielkich koncernów zachodnich po małe firmy wytwarzające proste zaprawy i kleje. Atlas sam należał kiedyś do tej ostatniej grupy, ale od czasu legendarnej betoniarki, w której mieszano pierwsze wyroby firmy, wiele się zmieniło. Firma oderwała się od peletonu i wysforowała naprzód.
Słuchają
Zdaniem Pawła Kisiela firma zawdzięcza swoją pozycję innowacyjności i wsłuchiwaniu się w potrzeby nabywców, którzy coraz mocniej doceniają jakość polskich produktów. – Nasz rozwój wynika przede wszystkim ze znajomości rynku – mówi. – Firmy zachodnie w większości przypadków nie mają w Polsce centrów badawczo-rozwojowych, a część decyzji zapada gdzie indziej, w oderwaniu od polskich realiów. Polski rynek jest szalenie konkurencyjny, dużo bardziej niż rynki w Europie Zachodniej, które są już „poukładane”. Tam wszystkie pozycje są już zajęte, a polski rynek i polscy przedsiębiorcy potrafią być dużo bardziej kreatywni, dużo bardziej konkurencyjni. Dotyczy to również Atlasa. Potrafimy dostrzec miejsca, gdzie można zbudować przewagę konkurencyjną, a których inni nie widzą. Ale to wynika z bardzo mocnego osadzenia na rynku lokalnym.
Rynek ten to nie tylko konsumenci; to także – a może przede wszystkim – wykonawcy. Mijają powoli czasy dominacji metody „ja ze szwagrem”; dziś coraz częściej ze względu na wygodę, brak czasu lub po prostu brak umiejętności i rozeznania w bogatym asortymencie do wszelkich prac zatrudniamy fachowców. Atlas dostrzegł tę grupę oraz jej potencjał i zdecydował się do nich skierować część swojej oferty pod postacią szkoleń. – Jesteśmy jedyną firmą w Polsce, która szkoli tak dużo wykonawców – tłumaczy Paweł Kisiel. – Dbamy o ich wiedzę, ponieważ dzisiaj materiałów i technologii jest tak dużo, że trzeba wiedzieć, która jest optymalna dla danych warunków. Rocznie szkolimy ponad 60 tysięcy wykonawców. Utrzymujemy kontakt z tymi wykonawcami, mamy swój portal Atlas Fachowca, w którym mogą na bieżąco się wypowiadać, ale też zapraszamy ich do różnego rodzaju badań, walidacji naszych nowych wyrobów. Dotyczy to również tych wykonawców, którzy nie pracują na polskich produktach. Nie każdy wykonawca, który dzisiaj przychodzi do nas na szkolenie, jest naszym fanem, ale liczymy na to, że kiedyś będzie.
Atlas czerpie także doświadczenia od swoich dostawców, współpracując m.in. z polskimi producentami glazury, którzy chwalą sobie fugi firmy ze względu na niewielką ziarnistość kruszywa. Dzięki temu na etapie spoinowania na powierzchni płytek nie tworzą się rysy. – Mamy też bardzo innowacyjną dwuskładnikową fugę epoksydową – opowiada wiceprezes Kisiel. – Do tej pory takie fugi, chociaż bardzo odporne na zabrudzenia, były przekleństwem dla wykonawców, ponieważ trudno się nakładały, a później trudno je było zmyć. Słuchając wykonawców, opracowaliśmy fugę, którą się bardzo łatwo zmywa czystą wodą, bez żadnych detergentów.
Atlas postrzega swoje produkty wielowymiarowo: mają nie tylko spełniać swoją funkcję, lecz także być bezpieczne i pomocne w pracy. Jednym z efektów wsłuchiwania się w potrzeby nabywców i wykonawców jest dążenie do rozwoju produktów ułatwiających sam proces budowy i utrzymania. Kleje Atlas Plus Express charakteryzują się niezwykle szybkim czasem wiązania, wynoszącym 4 godziny. W połączeniu z fugami Artis możliwe jest dopuszczenie gotowej powierzchni do ruchu pieszego już po 7 godzinach od nałożenia kleju. Tego rodzaju produkty doskonale nadają się do drobnych napraw wykonywanych w ciągu nocy, np. w centrach handlowych czy powierzchniach biurowych.
Łatwość i szybkość nakładania ma jeszcze jedną ważną zaletę – przekonuje klientów indywidualnych, samodzielnie lub z pomocą drobnych wykonawców przeprowadzających niewielkie naprawy we własnych domach. Ograniczenie do minimum czasu remontu łazienki czy kuchni to zaleta, obok której trudno przejść obojętnie. – W przypadku klejów do glazury indywidualni odbiorcy to nasz największy rynek – mówi wiceprezes Kisiel. – Jeśli spojrzymy na rynek powierzchni komercyjnych, biurowych, płytki stosuje się dziś na klatkach schodowych i w łazienkach, resztę pokrywa różnego rodzaju wykładzinami, głównie ze względów kosztowych. Dużo więcej natomiast buduje się mieszkań czy domów. Płytki z reguły królują też w budownictwie ogrzewanym podłogowo.
Obserwują
Pod względem warunków atmosferycznych polski rynek należy do najbardziej wymagających ze względu na ekstremalne wahania temperatury i warunków otoczenia. – To poligon dla materiałów budowlanych – opowiada Paweł Kisiel. – Nie jest problemem sama niska temperatura albo wysoka, tylko przejścia przez zero. U nas jest ich w ciągu roku tyle, że niewiele jest krajów, w których materiały musiałyby zdawać równie ciężki egzamin.
Dominujący udział rynku krajowego w sprzedaży firmy wymusza skoncentrowanie się na uwarunkowaniach lokalnych, także pod względem badania właściwości wytrzymałościowych wyrobów. Są one walidowane w komorach starzeniowych, przy czym firma korzysta w tym zakresie również z usług laboratoriów zewnętrznych. Co ważne, Atlas nie zajmuje się wyłącznie fazą użytkowania, lecz także procesem nakładania. – Przygotowujemy produkty gotowe do aplikacji również w wyższych temperaturach – mówi wiceprezes Kisiel. – Gdy produkt jest dobry jakościowo i właściwie zaaplikowany, można spać spokojnie. Często problemem nie są bowiem właściwości produktu, ale jego niewłaściwa aplikacja w niewłaściwych warunkach – zbyt dużej wilgotności, nasłonecznienia, przeciągu… Wpuściliśmy na rynek jako jedyni w Polsce klej do elewacji w temperaturze aplikacji do 35°C. Nikt z konkurencji nie ma takich klejów; w przyszłym roku trafią na rynek rumuński.
Seria klejów Geoflex to jedno z najnowszych dzieł firmy Atlas. W recepturze kleju zastosowano innowacyjną technologię żelu krzemianowego, mającego doskonałe właściwości w zakresie wiązania wody. Nie tylko zwiększyło to przyczepność kleju do trudnych podłoży, takich jak płyta OSB, stare płytki czy lastryko, lecz także wpłynęło na rozszerzenie zakresu temperatury otoczenia, w którym jest stosowany: od 5°C do 35°C. Możliwa jest zatem praca przy dużym nasłonecznieniu oraz wydłużenie sezonu prac budowlanych bez ryzyka obniżenia jakości. Dodatkowo żelowa postać kleju ogranicza zapadanie się płytek po ich położeniu, a zmieniając proporcje dodawanej wody, można sterować jego własnościami w zależności od obszaru zastosowań. – Kleje Geoflex mogą mieć charakter samorozlewny, jak również mieć bardziej zwartą konsystencję – mówi Paweł Kisiel. – Samorozlewność jest bardzo ważna przy układaniu płytek na podłogach, posadzkach, tarasach, balkonach. Wykonawcy łatwiej się po prostu na nich pracuje, a ze względu na technologię zmniejsza się ryzyko popełnienia błędu przy aplikacji.
Pielęgnują
Grupa tlas z powodzeniem zaznacza swoją obecność na rynkach zagranicznych, nie tylko poprzez sprzedaż, lecz również inwestycje w zakłady produkcyjne. Częściowo wymusza to sam charakter wyrobów, które ze względów logistycznych zdecydowanie bardziej opłaca się wytwarzać na miejscu. – Planujemy obecnie założenie spółki joint venture w jednym z krajów na południu Europy – zdradza Paweł Kisiel. – W tej chwili jesteśmy na etapie budowania rynku we współpracy z podmiotem lokalnym i dopiero pracujemy nad tą transakcją, ale niebawem będziemy mogli powiedzieć coś więcej.
Utrwaloną pozycję Grupa Atlas ma natomiast w Rumunii i na Białorusi, gdzie w swojej klasie produktów zdobyła ponad 60 proc. udziału w rynku oraz od podstaw zbudowała zakład produkcji papy i ekspandacji perlitu. Jest to już trzecia inwestycja w tym kraju, realizowana pod szyldem białoruskiej firmy Taifun, której Atlas jest większościowym udziałowcem. Uruchomiony w 2015 r. zakład jest w stanie wytwarzać 40 tys. mkw. papy dziennie.
Poza tym Atlas oferuje również na zagranicznych rynkach wyroby wytwarzane w Polsce, eksportując je m.in. do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Czech, na Słowację, do Rosji, Ukrainy, Mołdawii, krajów bałtyckich i skandynawskich, a nawet na rynki azjatyckie, Kazachstanu czy Mongolii. Eksport ten stanowi ponad 10 proc. całej sprzedaży firmy; ale gros produktów trafia na polski rynek, do którego kierownictwo Atlasa przywiązuje niezmiernie dużą wagę. – To jest nasz rynek macierzysty, nie wycofamy się z niego – zapewnia wiceprezes Kisiel. – Oddział firmy zachodniej z różnych powodów można zlikwidować i nie będzie to decyzja jego lokalnych władz. A my jesteśmy stąd, inaczej podchodzimy do tego rynku, nas interesuje to, co się dzieje wkoło.
Rzeczywiście, firma pielęgnuje swoje związki z Polską i regionem łódzkim. Sponsoruje skoczka narciarskiego Kamila Stocha, jest również sponsorem łódzkiej Atlas Areny. – Mamy także Fundację Dobroczynności Atlasa, założoną wiele lat temu przez właścicieli firmy – mówi Paweł Kisiel. – Nie obnoszą się z tym, mimo że ze środków spółki oraz prywatnych włożyli w nią ponad 60 mln zł. To jest właśnie ta troska o lokalne otoczenie. Jesteśmy jedną z pierwszych firm, która poddała się audytowi w zakresie społecznej odpowiedzialności biznesu. Nie jesteśmy spółką, która ma zarejestrowanych właścicieli na Cyprze. To konsekwencja wartości i etyki, która została stworzona przez właścicieli. To jest pewien fenomen Atlasa. Pieniądz zainwestowany w Polsce z dużo większym prawdopodobieństwem tutaj też wróci do obiegu. Z satysfakcją obserwuję, jak w polskim społeczeństwie rodzi się ten sposób myślenia o pielęgnacji własnego otoczenia – dodaje.
Odnawiają
Grupa Atlas ma również bardzo ciekawą propozycję dla stosunkowo wąskiego grona odbiorców. Mowa o serii Złoty Wiek, przeznaczonej przede wszystkim do renowacji budowli pod nadzorem konserwatorskim i podwójnie nagrodzonej najwyższym wyróżnieniem w konkursie Renowator 2016 i Renowator 2017, m.in. za tynk szlachetny cyklinowany TCL, niezbędny do profesjonalnej renowacji wielu obiektów modernistycznych i socrealizmu. Seria to nie tyle próba odtworzenia receptur dawnych mistrzów, co zastosowania najnowocześniejszych technologii do radzenia sobie z problemami starego budownictwa, takimi jak zawilgocenie, bez pozbawiania obiektów ich najcenniejszych cech. Jednocześnie jest to poletko doświadczalne dla produktów, które w przyszłości mogą trafić na rynek jako przeznaczone dla szerszego grona odbiorców. Obecnie seria obejmuje m.in. piaski do piaskowania, preparat biobójczy, preparaty wzmacniające strukturę budulca murów, mineralne zaprawy barwione w masie pigmentami nieorganicznymi do uzupełniania ubytków cegły, kamienia naturalnego i spoin oraz półprzezroczystą farbę laserunkową do scalania kolorystycznego i silikonowe preparaty hydrofobizujące, a także zabezpieczające powierzchnię naprawionego lica murów.
Z wykorzystaniem serii Złoty Wiek odnawiano m.in. Dom Długosza w Krakowie, koszary w Gdańsku-Wrzeszczu oraz obiekty w Petersburgu, Grodnie czy Wielkim Waradynie (Oradei) w Rumunii.