Social media w relacjach inwestorskich

Social media w relacjach inwestorskich

11/09/2012
|

Boom na social media trwa już od dłuższego czasu. Niektórzy żartobliwie twierdzą, iż gdy nas nie ma na Facebooku, nie istniejemy. Dlaczego więc nie zaprząc mediów społecznościowych do własnych, IR-owych celów?  Potencjalnych inwestorów zainteresowanych naszymi akcjami tam nie zabraknie. Sęk w tym, by dać się odnaleźć. I wiedzieć, jak i gdzie szukać.

Podstawą nowoczesnych relacji inwestorskich, a także mediów społecznościowych jest dialog – umiejętność rozmowy i szybkiego reagowania na informację zwrotną. Ten dialog trwa ciągle, bezustannie, 24 godziny na dobę. Będzie się toczył niezależnie od tego, czy spółka będzie w nim uczestniczyła, czy go zlekceważy. Warto jednak pamiętać, że unikanie odpowiedzi to również odpowiedź, która zostanie odpowiednio oceniona.

Dzięki rozwojowi mediów społecznościowych mamy do dyspozycji wiele kanałów komunikacji. I nie jest to jedynie Facebook. Warto omówić szczegółowiej najbardziej popularne i użyteczne z punktu widzenia IR-u serwisu.

Facebook – czy fan page to narzędzie dla każdego?

Serwis – moloch. Od maja 2012 notowany na nowojorskiej giełdzie, w Polsce korzysta z niego ponad  osiem milionów użytkowników. Zanim jednak zabierzemy się za tworzenie firmowego fan – page’a, warto sobie odpowiedzieć na kilka pytań:

  • Czy posiadamy strategię działań w social media?
  • Kto będzie prowadził nasz fan-page (wyznaczony pracownik, zewnętrzna agencja?)
  • Jakie treści będziemy tam publikować? (informacyjne, PR-owe, giełdowe czy wszystkie powyższe)?

Ważne jest, abu udzielić uprawnień administratorów do profilu przynajmniej dwóm osobom z firmy. W ten sposób spółka zabezpiecza się przed mało ciekawą sytuacją, gdy pracownik odpowiedzialny za fan – page nagle odchodzi z pracy wraz ze wszystkimi kodami, hasłami i uprawnieniami. Decydując się zatem na stworzenie fan – page’a, warto połączyć cele PR z naszymi celami inwestorskimi, by w pełni wykorzystać obecność na facebooku. Administrator powinien pamiętać, iż im szybciej odpowie na pytania klienta, inwestora, analityka, tym lepiej dla spółki. Zwlekanie z odpowiedzią jest jedną z gorszych rzeczy, jakie można zrobić w social media.

Facebook to świetne narzędzie promocyjne i PR-owe, ale czy jest tak samo wartościowe do prowadzenia relacji inwestorskich? Jeżeli byśmy się ograniczali tylko do niego, to na pewno nie. Istnieją lepsze i mniej czasochłonne narzędzia. Gdy fan – page będzie zawierał treści promocyjne, informacyjne oraz najciekawsze wątki z giełdowej obecności spółki, możemy trafić w dziesiątkę.

Twitter

Ten mikroblog (wiadomości tekstowe publikowane przez użytkowników posiadają ograniczenie do 140 znaków), spopularyzowany w Polsce przez Eryka Mistewicza – specjalistę ds. komunikacji, z roku na rok staje się coraz bardziej użyteczny i interesujący. Wygrywają dzięki niemu ci, którzy potrafią stworzyć ciekawą opowieść w ograniczonej liczbie znaków – przekazać samo sedno, interesująco, bez zbędnych ozdobników. Z Twittera korzystają dziesiątki dziennikarzy branżowych, inwestorów, analityków, tworzących i linkujących wartościowe treści. Twitter to bardzo dobre narzędzie dla działu relacji inwestorskich. Łatwo dzięki niemu prowadzić dialog z interesującymi nas grupami, szybko odpowiadać na pytania uczestników rynku kapitałowego, publikować linki do ciekawych treści. Należy pamiętać, iż jeżeli nasze wpisy okażą się ciekawe i wartościowe, grono obserwujących naszą aktywność – tzw. „followersów” będzie rosnąć. Warto samemu inicjować z nimi kontakt, wchodzić w dialog z otoczeniem inwestorskim. Twitter daje taką możliwość. Warto pamiętać o tym mikroblogu, zastanawiając się nad nowymi kanałami relacji inwestorskich.

Giełdowe serwisy branżowe i fora internetowe

Stockwatch.pl, pb.pl, parkiet.com, pb.pl, bankier.pl, inwestycje.pl i wiele innych – to przykładowe fora, na których inwestorzy publikują komentarze nt. giełdy, rynku kapitałowego, spółek i oceniają najbardziej korzystne inwestycje. Warto tam być. Jednak najważniejsze jest, by pojawić się tam oficjalnie, pod własnym imieniem i nazwiskiem, nazwą firmy i danymi kontaktowymi do właściwego działu relacji inwestorskich. Pisanie pod pseudonimem w takim przypadku może być  działaniem na krótką metę (internauci inwestorzy są dociekliwi i prędzej czy później odkryją, iż pod danym pseudonimem kryje się przedstawiciel spółki, a nie anonimowy inwestor). Oficjalna obecność i przedstawianie się z  własnego imienia i nazwiska to ma również inne zalety – traktując drugą stronę oficjalnie i poważnie, możemy liczyć na pozytywną reakcję zwrotną. Co ciekawe, na forach internetowych, na których występują oficjalni przedstawiciele RI danych spółek, jest o wiele mniej trollingu, wyzwisk i prostackich komentarzy. Obecność oficjalnego przedstawiciela wpływa pozytywnie na atmosferę i jakość dyskusji. Nie znaczy to oczywiście, że będzie łatwo. Możemy spodziewać się dociekliwych pytań z dziesiątków różnych dziedzin. Udzielając na nie mądrych odpowiedzi (cały czas pamiętając o paragrafach dot. informacji poufnej!) możemy w łatwy sposób pozyskać potencjalnego inwestora.

Blogi korporacyjne

Gdy chcemy prowadzić relacje inwestorskie w blogosferze, warto najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcemy prowadzić blog korporacyjny, czy o charakterze inwestorskim. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na blogu publikować treści pochodzące z obu grup. Blog inwestorski powinna prowadzić wybrana lub grupa osób (nie powinniśmy w tym przypadku uprawiać „ghostwritingu”) i tworzyć bloga w imieniu prezesa/zarządu – który pisze jakby w swoim imieniu. Dlaczego?  Z kilku bardzo istotnych powodów:

  • ryzyko wystąpienia sytuacji, w której media kontaktują się z zarządem, prosząc o skomentowanie blogowej wypowiedzi, gdy tymczasem zarząd może nie mieć świadomości, jaka akurat wypowiedź została opublikowana/przekazana – ryzyko wizerunkowej katastrofy jest bardzo duże,
  • prezes/zarząd, mający czas na blogowanie i aktywnie uprawiający tą formę komunikacji nie wygląda moim zdaniem profesjonalnie w inwestorskim odbiorze. Jego zadaniem jest reprezentacja spółki i dbanie o wzrost zysków – a nie blogowanie, nawet wartościowymi treściami. Straty wizerunkowe (które mają szanse przełożyć się na straty zleceń/kontraktów) mogą być zbyt duże. Twitter sprawdza się znacznie lepiej w takim przypadku.

Podcasty

Znaczenie podcastów zwiększyło się znacznie wraz z upowszechnieniem przenośnych odtwarzaczy mp3, smartfonów oraz upowszechnieniem szybkiego dostępu do internetu. Coraz mniejszym problemem jest udostępnienie na stronie internetowej spółki przekazu audio w formacie mp3 i potraktowanie ich jako regularnego przekazu audio generowanego przez spółkę. Co możemy w nim zawrzeć? Komentarz zarządu do ostatnich wyników finansowych, informacje nt. planów spółki, strategii rozwoju, realizowanych umów i kontraktów, osiągnięć, polityki dywidendowej. Wszystko zależy od naszej pomysłowości.

Wideocasty

Przekaz wideo wiąże się z korzyściami, ale i zagrożeniami dla prowadzenia relacji inwestorskich. Potencjalny inwestor zainteresowany akcjami spółki może sam zobaczyć, jak się zachowuje komentująca osoba, jak wygląda, ma wrażenie spotkania oko w oko z przedstawicielami spółki (z zarządem, dyrektorem etc). Bardzo ważne jest przeszkolenie medialne osób, które wypowiadają się w imieniu spółki w środkach masowego przekazu. Zarówno w zakresie występów przed kamerą, jak i z mowy ciała. W przypadku podcastu, jak i wideocastu ważna jest kwestia montażu – musimy mieć kogoś, kto potrafi złożyć nasze materiały audio/wideo w krótkie, interesujące odbiorców wypowiedzi.

Podsumowując – prowadząc nowoczesne relacje inwestorskie, nie możemy zapominać o zaletach korzystania z mediów społecznościowych, rozsądnie dobierając właściwy kanał zgodnie z celami prowadzenia proinwestorskiej polityki. Błędem jest zarówno całkowite pomijanie social media, jak i traktowanie ich jako panaceum na wszelkie problemy. Do nas należy wypracowanie złotego środka w tym temacie.