Szkolenia z zakresu BHP kojarzą się głównie jako nudna, konieczna do „odbębnienia” aktywność. Czy na pewno? Kamil Ryń, BHP-owiec w firmie Gpi, odczarowuje stereotypy związane ze swoim zawodem. O ukrywaniu wypadkowości w pracy, szkoleniach w formie gier, o nieszablonowych metodach zarażania bezpiecznymi nawykami i innych kwestiach, dzięki którym nie spojrzysz już na BHP tym samym znudzonym spojrzeniem, przeczytasz poniżej.
Większość pracowników, ze specjalistą ds. BHP spotyka się raz, dwa razy w przeciągu kilku lat pracy. Głównie przy przyjęciu do pracy. Stąd pewnie małe zaangażowanie, kojarzenie BHP z zakazami, nakazami i obowiązkami. Jak ty się do tego odnosisz?
Spotykanie się z pracownikami tak rzadko jest bardzo krzywdzące. Sam bardzo chętnie spotykam się z pracownikami w ramach systematycznych obchodów, omawiania dokumentacji czy pomysłów do wdrożenia, poszczególnych realizacji, prowadzenia szkoleń tematycznych czy rozmów o warunkach w zakładzie. Biorąc powyższe pod uwagę, kto wie więcej o środowisku pracy i jego problemach jak nie osoba, która wykonuje bezpośrednio dany proces? W pracy spędza się średnio 40 godzin tygodniowo, więc praca w środowisku szkodliwym czy uciążliwym ma bezpośredni wpływ na nasze życie.
Warto wspomnieć o naszych praktykach w Gpi, dzięki którym nieco przełamujemy stereotypowy nudny obraz BHP. Dajmy na to, prowadzimy tak zwane safety walk, czyli chodzenie z pracownikiem produkcyjnym po zakładzie produkcyjnym i razem z nim sprawdzanie czy zachowane są wszelkie procedury bezpieczeństwa. Takie spacery dzielą się tematycznie, przykładowo praca w ograniczeniu – wtedy skupiamy się na weryfikacji każdego pracownika wykonującego prace w zbiorniku. Zwracam uwagę głównie na zachowanie pracowników przy maszynach i urządzeniach.
Zawsze powtarzam, że każda praktyka z zakresu bezpieczeństwa jest dla ludzi, którzy nie tylko wrócili z pracy do domu z dwoma rękami i nogami, ale żeby sami mieli świadomość po co to wszystko, żeby odczuli sens stosowania zasad BHP.
Czy są regulacje prawne, które obligują pracodawcę do informowania pracowników lub klientów o wypadkowości? Co myślisz o braku komunikacji w tym aspekcie? Czy to wynika ze strachu, obawy BHP/pracodawcy?
Jestem zwolennikiem informowania o wypadkowości w danym zakładzie – w miejscach ogólnodostępnych dla pracowników i gości przedsiębiorstwa (np. w stołówce, na tablicach informacyjnych). Jednak zdecydowanie nie popieram informowania o wypadkowości w formie olbrzymiej tablicy widocznej od strony „ulicy”. Myślę, że informowanie pracowników o wypadkach w zakładzie jest częścią poprawy świadomości- mówimy otwarcie: „To nas również dotyczy. Co możemy zrobić, aby zapobiec powtórzeniu się takiej sytuacji?”.
Wiadomo, że każdy pracodawca marzy o zerowej wypadkowości w pracy. Ale czy jest to możliwe, aby przez 2-3 lata w zakładzie produkcyjnym, zatrudniającym ponad 50 osób, nie zdarzył się wypadek lub uszczerbek na zdrowiu?
Zero wypadków przy pracy to bardzo ciekawe marzenie, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę definicję wypadku przy pracy. Oficjalnie za wypadek przy pracy uważa się nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną powodujące uraz lub śmierć, które nastąpiło w związku z pracą. Taka definicja jest bardzo nieprecyzyjna i wiele zależeć będzie od podejścia kierownictwa w zakresie zgłoszeń. Współpracując z zakładami, spotkałem się z sytuacjami w których pracownicy zgłaszali zdarzenia dopiero w momencie konieczności wezwania pogotowia, bo już trudno nie zauważyć, że coś się wydarzyło. Trafiały się również sytuacje, w których zgłaszano każde uderzenie biodrem o wystający kant stołu…
Jak się mają oficjalne statystyki do tych realnych wypadków?
Biorąc jednak pod uwagę wyłącznie statystykę przedstawioną przez Główny Urząd Statystyczny to liczba osób poszkodowanych przypadająca na 1000 pracujących (wskaźnik wypadkowości) w 2021 roku wyniosła 5,10. Czyli w zakładzie zatrudniającym 50 pracowników średnio wypadek przy pracy ma miejsce co 4 lata (chyba w nieczynnym…). Trzeba jednak zwrócić uwagę, że to dane dotyczące ogółu. W przypadku przedsiębiorstw z branży przetwórstwa przemysłowego wskaźnik ten wyniósł 8,27. Moim zdaniem, to nadal nie przedstawia stanu faktycznego.
Czy wypadek w pracy jest dla Ciebie nijako porażką, dodatkową papierkową robotą? Jakie jest twoje stanowisko w tym względzie?
Każdy wypadek można uznać za porażkę, problem lub szansę na poprawę warunków -wszystko w zależności od podejścia. Za każdym wypadkiem kryje się szereg przyczyn, które do niego doprowadziły. Niektórzy pracownicy ukrywają fakt, że zdarzył się wypadek w pracy. Takie podejście może wynikać z tego, że statystycznie wypadek był spowodowany nieprawidłowym zachowaniem ze strony pracownika.
Z wypadkiem wiąże się szereg działań wymagających podjęcia, np. zabezpieczenie miejsca, wezwanie pogotowia ratunkowego, przeznaczenie czasu na działania związane ze zdarzeniem zamiast pracę, powołanie zespołu powypadkowego, czas pracy tego zespołu i osób powiązanych ze zdarzeniem, ewentualna absencja osoby poszkodowanej, a w sytuacjach krytycznych kontrola organów zewnętrznych czy procesy sądowe.
Przykre jest jednak to, że często wprowadza się szereg zmian wskutek wypadku już po fakcie. Osobiście wolałbym przeprowadzić 10 małych szkoleń z zakresu bezpiecznej pracy, zamiast brać udział w postępowaniu powypadkowym. Warto zaznaczyć, że za każdym wypadkiem przy pracy znajduje się człowiek, który doznał urazu. A przecież można tego uniknąć.
Czy starasz się w jakiś sposób odczarować stereotyp nudnych szkoleń BHP?
W trakcie szkoleń okresowych wykorzystywane są różnego rodzaju gadżety, dedykowane i wykorzystywane środki ochrony indywidualnej, gry aktywizujące. Przykładem takiej gry jest dobór możliwych środków ochrony indywidualnej oraz zbiorowej dla losowo wybranych stanowisk z danego zakładu. Coś na zasadzie zmiany ról i symulacji. Pracownicy otrzymują wybrane stanowisko, na przykład spawacz otrzymuje stanowisko montera izolacji, a szlifierz stanowisko mycia zbiorników i mają odpowiednio dobrać środki w które chcieliby być zabezpieczeni, gdyby na nie trafili. Całość poprzedzona jest obszerną dawką wiedzy na temat środków ochronnych, ich rodzajów, kategorii i wytycznych, które spełniają. Często okazuje się, że dobór nie jest skomplikowany, do momentu przedstawienia tych pomysłów osobom wykonującym te prace na co dzień.
Podobno stawiasz na nieszablonowe metody pracy i wychodzisz ze swojego biura do pracowników, nie tylko gdy pojawia się zagrożenie lub wypadek. Czyli można się zaangażować?
Podczas szkolenia wstępnego przedstawiam podstawowe kwestie, takie jak rozpoznanie przeciwpożarowe, wydawanie środków ochrony, wyniki pomiarów, zapoznanie pracowników z działaniem naszego systemu, podstawowe zasady przemieszczania się po zakładzie, zagrożenia z tym związane podstawy dotyczące przebiegu procesu. To może być nudne, ale jest konieczne. Mówię też pracownikom o wszelkich wypadkach i przykładowych nieprawidłowościach stwierdzonych podczas obchodów, ale także o statystykach dotyczących wypadkowości w Polsce. Staram się zawsze pokazywać fizycznie większość elementów ochronnych, by zachęcać nie tylko teorią i faktami.
O co nieoficjalnie pytają pracownicy? Coś ich ciekawi w szczególny sposób?
Oczywiście, nie jest tak oficjalnie jakby się mogło wydawać. Zawsze poświęcam dużo czasu na otwartą dyskusję z pracownikami, dopytują o tematy wypadków przy pracy i zmian prawnych. Obecnie na topie są pytania dotyczące zmian kodeksu pracy. Często, instruktaż ogólny to pierwszy kontakt z osobą już pracującą w danej firmie, więc wiele tematów dotyczy np. warunków pracy, podejścia do środków ochrony, podejścia do podstawowych wytycznych, czy ogólnie całego obiektu.
Nieraz zdarzają się zabawne pytania, jak o miejsce palenia papierosów i ewentualne ograniczenia z tym związane. Wbrew pozorom, to pytanie otwiera wiele ścieżek rozmowy – szczególnie gdy mówimy o środowisku, w którym występują materiały łatwopalne czy strefy zagrożenia wybuchem. To też dobry punkt do działań profilaktycznych, na które stawia co raz więcej pracodawców, w tym Gpi gdzie pracuję.
Czy zgadzasz się, ze stwierdzeniem, że możesz przygotować się na wiele, ale tam gdzie człowiek- zawsze coś cię zaskoczy i musisz mieć tego świadomość. Być o 5 kroków przed pracownikiem, a on na ostatnim zakręcie może cię wyprzedzić? BHP to niekończący się bieg przez płotki?
Bardzo trafne spostrzeżenie! Wielokrotnie spotykam się z opiniami, że wypadki przy pracy zaczynają się od nieprawidłowego zarządzania czy organizacji miejsca pracy. Jak najbardziej jestem za tym, żeby minimalizować ryzyko powstania wypadku do okolic 0. Uważam jednak, że zapewnienie idealnych warunków pracy nie zwalnia ludzi z myślenia. Podczas każdej kolejnej kontroli przekonuję się, że pomysłowość pracowników nie ma granic… dlatego warto z niej korzystać! Niejedno rozwiązanie czy sposób wykonania pracy po dopracowaniu może stać się bezpieczniejszy niż wcześniej zakładano.
Czy pracownicy sami zgłaszają potrzebę szkolenia? Czy jest taki pomysł/plan?
Tak. Tematy szkoleń dodatkowych wielokrotnie są wypadkową rozmów z pracownikami podczas systematycznych obchodów czy wniosków ze strony kadry kierowniczej (sygnalizacja pojawiających się problemów). Dotyczy to jednak zakładów, w których widoczna jest wysoka świadomość pracowników. Wychodzę z założenia, że nikt nie ryzykuje swojego życia celowo. Więc jeżeli dajemy możliwość przedstawienia bezpieczniejszych metod pracy to dlaczego pracownik miałby nie chcieć z tego skorzystać?
Co może się wydarzyć, jeśli pracownik, będzie miał kontakt z substancją chemiczną, zastosowaną do mycia zbiornika. Czy możemy mówić o długofalowych konsekwencjach niż tylko o poparzeniu skóry, czy górnych dróg oddechowych? Nie możesz przecież kontrolować każdego.
Trudno określić konsekwencje, gdyż one zależą bezpośrednio od stosowanych substancji. Niejednokrotnie spotykam się ze środkami żrącymi czy trującymi. Każdorazowo wymagane jest zapoznanie się z kartą charakterystyki. W przypadku środków stosowanych do obróbki powierzchni metalowych standardowo widuję informację typu „działa toksycznie po połknięciu”, „wdychanie grozi śmiercią”, „powoduje poważne oparzenia skóry oraz uszkodzenia oczu”, a sporadycznie nawet ze zwrotami „podejrzewa się, że działa szkodliwie na płodność lub dziecko w łonie matki”. Dlatego właśnie tak ważne jest zabezpieczanie siebie, niezależnie od podjętych decyzji innych współpracowników! Trudno jednak egzekwować przestrzegania wytycznych i stosowania się do nich bez odpowiedniego zaangażowania przełożonych.
Dużo mówimy o pracownikach produkcji, bo tam powstaje najwięcej wypadków. Ale co z pracownikami administracji? Pracujemy w klimatyzowanych pomieszczeniach, często w oszklonych biurowcach bez możliwości otworzenia okien, nie każdy może pozwolić sobie na wyjście na świeże powietrze i przespacerowanie, aby wyprostować kości. Co radzisz? Jak dbać o siebie i jak mówić o tym ludziom?
Każdorazowo zalecam do korzystania ze swoich praw, np. 5-minutowej przerwy od pracy przy monitorze ekranowym, po każdej przepracowanej godzinie (ten zakres akurat jest uwarunkowany prawnie). Dodatkowo, warto zaznaczyć, że dziedzina ergonomii pracy bardzo szybko się rozwija. W biurach korzystamy z odpowiednio dobranych krzeseł, biurek umożliwiających regulowanie wysokości blatu, odpowiedniego dopasowanego oświetlenia w pomieszczeniu. Niezmiennie zachęcam do organizacji pracy w sposób wymuszający od nas ruch, np. poprzez ustawienie automatu z kawą czy wodą, ustawieniu szaf czy szafek na dokumenty, drukarki w miejscu wymagających dodatkowego oderwania się od biurka.
Czy BHP kończy się po wyjściu z pracy? Pracodawcy edukują zespoły jeśli chodzi o ochronę środowiska, segregację, zapewniają karty na siłownię, organizują team-building. A można bez nakładów finansowych? Czy to chwyta ludzi, kiedy mówisz im, aby pili wodę gdy są zmęczeni zamiast wybierać kolejną kawę? Przykłady można mnożyć. Jak o tym mówić?
Moim zdaniem nakłady finansowe nie będą miały sensu bez faktycznego zaangażowania i przedstawienia problemu jako ważnego dla danej osoby. Weźmy pod uwagę temat odpowiedniego nawodnienia. Inaczej brzmi przedstawienie tematu w sposób „Pij wodę bo tak trzeba!”, a czym innym „Słuchaj, pracujesz w niestandardowych warunkach, wchodzisz do zbiorników w pełnym osprzęcie i wykonujesz prace szlifierskie. Musisz być stale czujny i myśleć o sobie. Temperatury są wysokie, pamiętaj o odpowiednim nawodnieniu, minimum 3 litry wody, inaczej nie myślisz logicznie i niepotrzebnie ryzykujesz swoje zdrowie..”