Aż 45% CV przysyłanych na oferty pracy przy „łupkach” pochodzi od Polaków pracujących za granicą

Aż 45% CV przysyłanych na oferty pracy przy „łupkach” pochodzi od Polaków pracujących za granicą

16/12/2011
Autor:
|

Czy polscy specjaliści pracujący w Rosji i Afryce wrócą do kraju do odwiertów gazu łupkowego?

Zainteresowanie wydobyciem gazu łupkowego stale rośnie. Czy jednak w Polsce mamy wystarczająco dużo wykwalifikowanych i doświadczonych specjalistów i menedżerów, którzy sprostają nadchodzącym potrzebom pracodawców? Jak wynika z analizy międzynarodowej firmy rekrutacyjnej HAYS Poland, być może ratunkiem na braki kadrowe będą eksperci powracający z zagranicy, głównie z krajów takich jak Afryka Północna, Kazachstan i Rosja. Ich CV stanowią aż 45% wszystkich aplikacji nadesłanych na oferty pracy w branży energetycznej.

Szacuje się, że Polska może mieć od 1,4 do 3 bln m3 gazu, zlokalizowanego na 37 tys. m2, co stanowi około 12% naszego kraju. Nie dziwi zatem fakt, że „łupkowa gorączka” nie tylko ogarnęła rodzime firmy paliwowo-energetyczne, ale przyciąga również inwestorów z USA, Kanady, Australii, Niemiec, Szwecji i Węgier.

– Dzięki temu otwierają się nowe możliwości dla specjalistów doświadczonych w wydobywaniu gazu łupkowego – tłumaczy Szymon Łajewski, konsultant ds. rekrutacji w branży energetycznej w międzynarodowej firmy rekrutacyjnej HAYS Poland. – W ciągu ostatnich kilku miesięcy wzrosło zainteresowanie pracodawców takimi ekspertami. Najbardziej poszukiwane są osoby zajmujące się uzyskiwaniem pozwoleń środowiskowych (zwłaszcza związane z certyfikatami takimi jak Natura 2000 itp.), zarządzające procesami poszukiwawczymi (Drilling Managers) oraz kierujący robotami na wiertni (Drilling Supervisors – średni i wyższy nadzór). Pracę powinni jeszcze znaleźć geolodzy i geofizycy, przygotowujący teren pod odwierty.

Na razie największe zainteresowanie kandydatami wykazują firmy konsultingowe i operatorzy koncesji oraz zagraniczne firmy serwisowe. Nowe wakaty powstają na terenach, w których zlokalizowano gaz łupkowy, czyli głównie w szerokim pasie biegnącym od Pomorza przez Mazowsze do Lubelszczyzny. Jednak lokalizacja dla potencjalnych pracowników nie ma znaczenia, są oni przyzwyczajeni do pracy w terenie w systemie cztery na cztery, czyli cztery tygodnie pracy, cztery tygodnie odpoczynku.

Kogo najtrudniej pozyskać?

Chociaż mobilność pracowników nie stanowi problemu, pracodawcy mogą w niedalekiej przyszłości mieć trudności z pozyskaniem wykwalifikowanej kadry, zwłaszcza w przypadku Kierowników Wiertni, Menedżerów i Kontrolerów Odwiertów.

– Geologiczne prace wiertniczo-badawcze nie były w Polsce prowadzone w tak szerokim zakresie przez ostatnie 30–40 lat. W związku z tym istnieje „dziura pokoleniowa” pomiędzy doświadczonymi wiertnikami, którzy powoli zbliżają się do emerytury, a młodymi specjalistami z 5–6-letnim doświadczeniem – wyjaśnia Szymon Łajewski. Polskie Prawo Górnicze stanowi natomiast, że aby zarządzać pracami na wiertni, należy uzyskać certyfikat Kierownika Ruchu Zakładu, który potwierdza minimum sześć lat doświadczenia na wiertni oraz kolejno zdobywane zatwierdzenia dozoru. Chociaż lata przepracowane za granicą mogą być zaliczone do stażu pracy, osoby przyjeżdżające z zagranicy i tak muszą przejść przez cały proces certyfikacji, który zajmuje kilka lat. Tę sytuację uprości nowe prawo geologiczne i górnicze, które wchodzi w życie 1 stycznia 2012 r.

Wrócą z Afryki Północnej, Kazachstanu i Rosji

Jednak jak wynika z obserwacji HAYS Poland, coraz więcej Polaków dotąd pracujących za granicą zaczyna interesować się możliwością powrotu do kraju i pracy przy gazie łupkowym.
– Pracownicy branży energetycznej z racji wykonywanego zawodu są bardzo mobilni. Nowe możliwości wydobywcze są okazją do powrotu do domu, bycia blisko rodziny i przyjaciół – wyjaśnia Szymon Łajewski. – Dlatego w ostatnim czasie zauważyliśmy zwiększony spływ CV od polskich ekspertów, pracujących między innymi w Afryce Północnej, Rosji czy Kazachstanie, czasem z obszarów Morza Północnego. Życiorysy polskich specjalistów i ekspertów pracujących za granicą stanowią 45% wszystkich przysłanych aplikacji. Są to CV osób pracujących zarówno dla polskich, jak i zagranicznych firm.

Pracodawcy chętnie zapraszają takich kandydatów na rozmowy kwalifikacyjne i proponują im pracę. Jednak przyjezdni muszą liczyć się z nieco niższymi, w stosunku do światowych, pensjami. Na przykład Drilling Supervisor może zarobić za granicą 2000–3900 zł (600–1200 dol.) za dzień, w Polsce wynagrodzenie miesięczne brutto to około 40 000 zł. Kandydaci do pracy są jednak w stanie poświęcić wyższą pensję, zyskując w zamian znacznie więcej, czyli obecność w domu. W Polsce płace specjalistów i menedżerów nie różnią się tak bardzo w zależności od lokalizacji, dlatego średnio geolog może zarobić 9000–12 000 zł, geofizyk 10 000–18 000 zł, a Permitting Specialist 9000–15 000 zł. Na wyższe zarobki mogą liczyć osoby ubiegające się o pracę w firmach zagranicznych. Jednak polskie firmy serwisowe i operatorzy nierzadko rozumieją, że oferowanie niższych stawek grozi odpływem cennych pracowników, dlatego coraz częściej również podnoszą proponowane zarobki.

Źródło: HAYS Polska