Pojazd AERO: terenowe auto 4×4 dla wojsk powietrznodesantowych

|

Komandosi dostali nowy mobilny pojazd Aero 4×4. To muł roboczy wojsk aeromobilnych od polskich spółek.
W połowie stycznia 2020 r. polskie wojska powietrzno-desantowe otrzymały pierwszą partię 15 pojazdów wysokiej mobilności Aero 4×4 przystosowanych do desantowania metodą spadochronową.

Samochody te stworzone specjalnie dla wojsk aeromobilnych przez polskie spółki trafiły do elitarnego związku taktycznego tych wojsk, jakim jest 6 Brygada Powietrznodesantowa im. gen. bryg. Stanisława Franciszka Sosabowskiego.

Terenowe auto Aero 4×4, którego pełna nazwa zgodna z wymogami wojskowymi oznacza pojazd wojsk aeromobilnych o wysokiej mobilności przeznaczony do desantowania techniką spadochronową, to polska konstrukcja na bazie Toyoty Land Cruiser.

W postępowaniu rozpisanym przez Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej w lipcu 2017 r. określono wymogi dla takiego pojazdu.

Autor: st. kpr. Mariusz Bieniek

Autor: st. kpr. Mariusz Bieniek

Zwycięski pojazd w przetargu

Samochód miał mieć napęd 4×4, dopuszczalną masę całkowitą do 3,5 tony i ładowność co najmniej 1,2 tony, a także silnik o mocy co najmniej 75 KM. Przyczepa miała mieć masę 75 proc. pojazdu i ładowność co najmniej 800 kg.

Auto terenowe, które zwyciężyło w tym przetargu opracowali i skonstruowali eksperci z konsorcjum krajowych firm: Kafar Bartłomiej Sztukiert, Hibneryt, Auto-Podlasie oraz Auto Special Oddział Sobiesław Zasada Warszawa.

Projektantem i konstruktorem pojazdu jest major rezerwy wojska polskiego, mgr. inż. Piotr Lasek.

Na podstawie umowy zawartej w grudnia 2018 r. pomiędzy Inspektoratem Uzbrojenia a wspomnianym konsorcjum wojsko zamówiło 55 takich pojazdów oraz 105 przyczep specjalnych wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym. Wartość umowy to 33,1 mln złotych.

Możliwe jest też jej rozszerzenie w ramach prawa opcji o kolejne 25 pojazdów i 55 przyczep. W takim przypadku wartość umowy wzrośnie o 15,7 mln złotych brutto. Termin zakończenia dostaw został określony w umowie na koniec 2022 roku.

Samochód który można desantować

Spadochroniarze dostali nareszcie pojazd, który mogą zabrać ze sobą na każdą akcję. Pozwoli im to działać szybciej i skuteczniej, co dla jednostek aeromobilnych jest sprawą kluczowa. Tak mobilnym sprzętem umożliwiającym jego desantowanie, wszechstronnie uzupełniającym wysokie zdolności żołnierzy wojsk aeromobilnych, polscy komandosi nie dysponowali od ponad 30 lat.

Wojsko od dawna szukało pojazdów o wysokiej mobilności do transportu ładunków i ludzi w różnych warunkach terenowych i klimatycznych. Mocnego, trwałego, który w znacznym stopniu ułatwi działanie na zrzutowisku.

Nie wszystko żołnierze mogą przenieść na swoich plecach. Korzystanie z mobilnego pojazdu terenowego oszczędza dużo sił i energii.

Samochód jak i przyczepa do tego pojazdu są przystosowane do zrzutu techniką spadochronową na platformie desantowej PDS typu V 108/12ft, na której można desantować sprzęt wojskowy i uzbrojenie o nietypowych oraz dużych gabarytach, jak szpitale polowe z wyposażeniem, pojazdy, artylerię czy inny specjalistyczny sprzęt.

Mogą być desantowane z samolotów Herkules C-130 lub Casa C-295M, jak i z amerykańskich ciężkich samolotów transportowych Lockheed C-5 Galaxy, amerykańskiej firmy Lockheed Corporation czy C-17 Globemaster III, produkowany przez Boeinga

Dla wojsk aeromobilnych

Ze względu na ciężar pojazdu i platformy do desantowania wykorzystywane będą dwa spadochrony o powierzchni 700 metrów kwadratowych każdy. Wóz może być też transportowany przez śmigłowiec. Wówczas pojazd jest podczepiany pod jego pokładem.

Pojazd dedykowany jest wojskom aeromobilnym, dlatego oprócz możliwości zrzutu z samolotów musi cechować się wysoką mobilnością, wszechstronnością i dużą wytrzymałością.

– To zrozumiałe, że przygotowując tak ważne projekty dla wojska, staraliśmy się poznać czym w segmencie tego rodzaju samochodów dysponuje konkurencja – opowiada o swojej konstrukcji pojazdu dla spadochroniarzy Piotr Lasek.

– Nasze pole działania było dodatkowo z góry ograniczone, ponieważ wojsko dość precyzyjnie określiło swoje wymagania co do gabarytów pojazdu, jego ładowność i przeznaczenia – dodaje.

Mówiąc o swojej konstrukcji wozu podkreśla konieczność ścisłego trzymania się parametrów określonych przez wojsko. Wymagano na przykład aby pojazd nie przekraczał 3,6 m i miał całkowitą ładowność do 3,5 tony.

Chodziło o to, że większość kierowców w wojsku ma prawo jazdy kategorii B, uprawniające do prowadzenia pojazdów do 3,5 t.

Z silnikiem Toyoty

Ładowność też była narzucona z góry. Przyczepa natomiast miała mieć masę nie przekraczającą 1,4 t oraz ładowność co najmniej 800 kg.

Było to uwarunkowane rozmiarami platform desantowych wykorzystywanych do zrzutu w siłach zbrojnych oraz parametrami zasobników systemowych CDS, mogących pomieścić ładunek 1 tony, służących do transportu masowych produktów np. wody, pożywienia, amunicji, umundurowania, środków pomocy medycznej.

Dlatego nasz pojazd jest krótszy od tych, które są obecnie w innych armiach NATO. Poza Hiszpanią wojska aeromobilne mają dłuższe pojazdy. Ograniczenie długości spowodowało, że niewiele miejsca zostawało dla kierowcy – wyjaśnia Piotr Lasek

Trzeba było miejsce kierowcy przesunąć w bok, do tego maksymalnie do przodu. To wymusiło zmianę układu kierowniczego, a tym samym całego nadwozia. Do tego dochodzi duży silnik Toyoty, bo na tej konstrukcji oparty jest Aero. Dlaczego akurat ta marka? Bo jest to konstrukcja sprawdzona, prosta, bez elektroniki, za to bardzo wytrzymała.

Do działań na terytorium wroga

Projektując pojazd dla wojsk aeromobilnych major wykorzystał nie tylko wiedzę inżynierską, lecz również wieloletnie doświadczenie wojskowe z pracy w służbach technicznych. Zajmował się też logistyką, śledził programy modernizacji technicznej wojska i wymogi remontowe sprzętu. Z doświadczenia wie, jaki sprzęt wojsko lubi, jakiego wymaga i potrzebuje. Przekonał się, że w wojsku najprostsze rozwiązania są najlepsze. Wie jakie znaczenie mają mało ważne drobiazgi, które ułatwiają sprawniejsze korzystanie z pojazdu.

Liczy się przede wszystkim niezawodność, łatwość dostępu do części zamiennych, ale często też dodatkowe uchwyty, wsporniki, podesty, czy łatwość utrzymania wozu w czystości. Samochody desantowców praktycznie cały czas muszą działają na terytorium wroga. Tam nie ma szans na naprawę pojazdu. Dlatego wybrano konstrukcję Toyoty Land Cruiser, która jest sprawdzona przez armie całego świata.

Wybrano model, z łatwym dostępem do części zamiennych na całym świecie. Dzięki temu nawet podczas odległych misji naprawa samochodu nie będzie kłopotliwa.

Bez przedniej szyby

Do tego to samochód niezawodny. Silnik może przejechać nawet milion kilometrów bez zasadniczego remontu. Konstrukcja nie jest wysilona, silnik wolnossący z pompą wtryskową, żadnej elektroniki.

Jest za to ABS, wojsko tego wymagało, więc go dołączono. Do tego są to pojazdy za nieduże pieniądze. Zakup u konkurencji byłby dużo droższy.

To ważne również dlatego, że w trudnych sytuacjach bojowych komandosi, po wykonaniu zadania i szybkiej ewakuacji, będą musieli pojazdy pozostawić, tracąc je bezpowrotnie.

Przyczepy mają konstrukcję podobną do platform ładunkowych. Dysponują dwoma wyciągarkami o uciągu 3,5 t oraz 2 t., umożliwiającymi najazd do samozaładunku. To idealny zestaw na potrzeby komandosów działających na terenie ewentualnego przeciwnika, daleko od wojsk własnych.

Samonośna rama, wykonana jest z rur lub profili stalowych, co pozwala na łatwe dostosowanie do postawionych wymagań dotyczących wielkości przestrzeni ładunkowej.

Nadwozie ma konstrukcję rurową, do której przykręcane są panele aluminiowe. Takie rozwiązanie pozwala zachować sztywność i lekkość pojazdu. W aucie nie ma przedniej szyby. Tylny i przedni pałąk można złożyć, by ułatwić transport lotniczy.

Nie wykluczone jednak, że w kolejnej partii osiemnastu samochodów, które w 2020 r. mają trafić do wojska, będą też montowane przednie szyby.

Parametry techniczne

Pojazd dźwiga na dachu dość duże obciążenia, jak choćby koło zapasowe z wkładką dojazdową. Jest też przystosowany do montażu uzbrojenia. Może to być lekki karabin maszynowy 5,56 MINIMI lub 7,62 km UMK oraz 49 mm granatnik automatyczny MK -19. Strzelec może prowadzić ogień stojąc w specjalnie przygotowanym włazie.

Parametry techniczne pojazdu wyglądają następująco: Jego masa sięga 1,8 t., a ładowności 1, 2 t. Samochód ma długości 3,6 m, szerokości 2,1 m wysokości 2,3 m. Prześwit 250 cm. Silnik diesla o pojemności 4,2 i mocy 96 kW (131 KM) z manualna 5- biegową skrzynią przekładniową pozwala rozwinąć maksymalną prędkość do 100 km/h.

Napęd 4×4 z przełożeniem terenowym oraz blokady mechanizmów różnicowych pozwalają poruszać się w trudnym terenie. Opony terenowe z wkładkami typu Run Flat dają możliwość jazdy po przebiciu lub przestrzeleniu.

Pojazd umożliwia przewóz zaopatrzenia na zrzutowisko po desantowaniu, w tym Systemowych Zasobników Towarowych CDS A-22, transport żołnierzy do miejsca akcji oraz wsparcie ogniowe ich działań.

Na potrzeby desantu samochód otrzymał specjalne uchwyty do lin oraz pasów mocujące do platformy. Konstrukcja pozwala, na czas transportu, na złożenie pałąków stanowiących kabinę.

Możliwości wykorzystania

Może też być używany do ewakuacji rannych z pola bitwy, a także holowania dwóch przyczep MILPO o szerokości 2005 mm i rozstawie kół 1140 mm, jak również systemów artyleryjskich o masie 1 tys. kg. To muł na kołach. Tak pojazd nazywają żołnierze.

pojazd-aero-przyczepa-milpo

Jego przydatność na potrzeby wojsk aeromobilnych oraz możliwości działania w terenie sprawdzono w Wojskowym Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej.

Spadochroniarze sprawdzili też jak w praktyce wygląda transport samochodów oraz ich zrzut z platformy desantowej z ładunkiem Systemowych Zasobników Towarowych CDS z samolotu C-130 Hercules.

Oceniano możliwości jezdne pojazdu na Pustyni Błędowskiej. Wszystkie dotychczasowe testy zakończyły się pomyślnie. Bardziej wszechstronny sprawdzian pojazd przejdzie podczas międzynarodowego ćwiczenia Defender Europe 20.

W jednym z epizodów przewidziano desant komandosów z 6 BDS. Będą mieli okazję pochwalić się swoim pojazdem przez żołnierzami innych armii NATO. Major Lasek nie wyklucza, że w przyszłości będą się starać o kontrakty zagraniczne. Kiedy inne armie poznają walory ich pojazdu, będą być może nim zainteresowane.

Autor: st. kpr. Mariusz Bieniek

Autor: st. kpr. Mariusz Bieniek