Czekając na miliardy

Czekając na miliardy

15/07/2013
|
Kategoria: Felieton

W najbliższej dekadzie inwestycje w polskiej energetyce konwencjonalnej wraz z atomem i dużymi kotłami biomasowymi (w wariancie optymistycznym) mogą sięgnąć 100 mld zł, a nie co zapowiadano rok wcześniej – 140 mld zł, jak wynika z raportu firmy badawczej PMR. Branża odnawialna czeka natomiast na ustawy zapowiadane od kilku lat.

Bardzo wiele małych firm już w zeszłym roku miało nadzieję, że pociągnie je do góry energetyka odnawialna, a w szczególności instalacje fotowoltaiczne, zwłaszcza że od kilku lat rządowy program działa całkiem sprawnie w zakresie tzw. solarów, czyli instalacji wykorzystujących energię słoneczną do podgrzewania wody i do wspomagania ogrzewania niskotemperaturowego.

Niestety, o nowym programie dopłat do małej energetyki odnawialnej wciąż niewiele wiadomo. Z tego, co dotarło do mediów, możemy wywnioskować, że ustawa o OZE powinna zostać uchwalona i wejść w życie w drugiej połowie 2013 r. Czy tak się stanie – nie wiadomo, bowiem w zeszłym roku byliśmy świadkami bardzo podobnej sytuacji – wtedy opóźnienia w pracach nad nowym prawem tłumaczono m.in. dymisją wicepremiera Waldemara Pawlaka. Przypomnijmy dodatkowo, że prace nad ustawą trwają już od kilku lat – pierwszy projekt pojawił się w końcu 2011 r., po czym był jeszcze kilkakrotnie zmieniany. Ostatnia wersja datowana jest na październik 2012 r. i wiele wskazuje na to, że będzie to wersja finalna.

Bardzo ważnym czynnikiem, który zadecyduje o wysokości ostatecznych przychodów z produkcji energii przez przedsiębiorstwa OZE, będzie wielkość instalacji oraz źródło, na którym bazuje. Poszczególnym typom instalacji przyznane będą współczynniki korekcyjne, które będą podwyższać lub w niektórych przypadkach obniżać dotychczasowy przydział zielonych certyfikatów.

Największym wygranym nowych rozwiązań będzie segment produkujący energię słoneczną. Fotowoltaika – dotychczas najbardziej marginalny segment OZE – uzyska najprawdopodobniej dofinansowanie ponad dwukrotnie większe niż obecnie. Niewielkie instalacje – poniżej 1 MW – będą otrzymywać za 1 MWh 2,85 lub 2,75 zielonych certyfikatów, w zależności od typu instalacji (na budynkach lub bezpośrednio na gruncie). Pozwoli to na zwiększenie przychodów z tytułu zbycia praw majątkowych i znajdzie bezpośrednie odzwierciedlenie w lepszym rachunku ekonomicznym takiej inwestycji.

W odniesieniu do najszybciej dotychczas rozwijającego się segmentu, czyli farm wiatrowych, sytuacja będzie zróżnicowana. Niewielkie instalacje do 0,5 MW zyskają jeszcze na wprowadzeniu współczynników, jednak większe projekty będą już miały przychód ograniczony o 10% w pierwszym roku obowiązywania ustawy. Na wysokie wsparcie liczyć mogą również inwestycje dotychczas nieobecne na polskim gruncie, czyli wiatrowe farmy morskie. Wyższy współczynnik dla tej kategorii wynika z dwukrotnie większych nakładów przeznaczonych na inwestycję (w porównaniu z klasycznymi turbinami zlokalizowanymi na gruncie). Polski potencjał pod względem tego typu instalacji szacuje się na ok. 3,5 tys. km² powierzchni, na której mogą powstać farmy o mocy 10 tys. MW.

Dom, który spłaca się sam
Bank Ochrony Środowiska na początku czerwca na podstawie prac legislacyjnych postanowił wprowadzić na rynek nowy produkt: „SAMOspłacający się dom”. Celem banku jest budowa 100 tys. domów jednorodzinnych w ciągu 5 lat. Jak to możliwe? Otóż jeżeli wejdzie w życie duży trójpak energetyczny w zapowiadanym kształcie, projekt rzeczywiście nabierze charakteru.

„SAMOspłacający się dom” to nieruchomość, która zarabia sama na siebie. Kluczowym, a zarazem innowacyjnym rozwiązaniem jest zastosowanie instalacji fotowoltaicznej do produkcji prądu. Mikroelektrownia słoneczna o mocy 40 kW, usytuowana na działce przynależnej do domu, będzie nie tylko dostarczać mieszkającej w nim rodzinie darmowy prąd, ale też zwiększać jej dochody dzięki sprzedaży nadwyżek energii do sieci” – tłumaczy Mariusz Klimczak, prezes zarządu BOŚ Banku.

Projekt ustawy o OZE przewiduje zarówno odbiór nadwyżek zielonej energii wyprodukowanych w mikroinstalacji, jak i stałą cenę obligatoryjnego odkupu wytworzonego w ten sposób prądu w okresie 15 lat.

„Wpływy z własnej mikroelektrowni oraz korzyści płynące z oszczędności powstałych dzięki zastosowaniu rozwiązań eko według naszych szacunków wyniosą mniej więcej 3,5 tys. zł miesięcznie. Można je nazwać dodatkową pensją uzyskiwaną przez rodzinę. Dzięki tym środkom sfinansowanie tego typu inwestycji stanie się realne. Dziś znajduje się ona jedynie w sferze marzeń przeciętnej polskiej rodziny. Uruchomienie programu będzie jednak możliwe dopiero po wejściu w życie przepisów zawartych w projekcie ustawy o OZE” – dodaje Mariusz Klimczak.

Podsumowując, bez nowej ustawy niemożliwe jest obliczenie stopy zwrotu z inwestycji.

Energetyka konwencjonalna
„Budownictwo energetyczne w Polsce 2013 − segment energii konwencjonalnej: prognozy rozwoju i planowane inwestycje” to kolejny raport przygotowany przez PMR. W raporcie czytamy, że obecnie w fazie budowy znajduje się już kilka znaczących projektów o łącznej mocy ponad 2 tys. MWe i wartości 10 mld zł. Jest to jednak dopiero początek tendencji wzrostowej na rynku budownictwa energetycznego. Największą inwestycją w trakcie realizacji jest blok węglowy w Kozienicach (inwestor: Enea, moc: 1 tys. MWe), a także bloki gazowe w Stalowej Woli (Tauron, 400 MWe) i we Włocławku (Orlen, 450 MWe).

Inwestycje znajdujące się w zaawansowanej fazie przetargowej obejmują ponad 37 mld zł, spośród których największy projekt to niepewna wciąż budowa Elektrowni Północ, szacowana na 12 mld zł. Inne ważne inwestycje – wciąż znajdujące się w fazie przetargowej, jednak bliskie rozpoczęcia realizacji – to budowa bloku w Elektrowni Jaworzno (Tauron, 900 MWe), budowa bloku kogeneracyjnego w Elektrociepłowni Tychy (Tauron, 50 MWe), a także bloki gazowe w Bydgoszczy,  Szczecinie i Gorzowie (PGE).

Łączna wartość inwestycji wstrzymanych to blisko 30 mld zł i niewykluczone, że w najbliższych miesiącach wartość ta zwiększy się o kolejne projekty. Obecnie poza inwestycjami najbardziej wartościowymi (Opole, Rybnik i Ostrołęka) w grupie wstrzymanych projektów znajdują się dwie elektrociepłownie kogeneracyjne koncernu Fortum w Zabrzu i Wrocławiu, trzy niewielkie elektrociepłownie gazowo–parowe firmy PKP Energetyka oraz budowa pilotażowej instalacji CCS w Elektrowni Bełchatów (PGE).

Opole jednak powstanie?
Konsorcjum Rafako prowadzi prace projektowe związane z rozbudową elektrowni. Termin ich zakończenia to 15 czerwca.
„Podtrzymujemy termin, który był zapowiedziany, czyli połowa sierpnia. Zrobimy wszystko, żeby tego terminu dotrzymać” – powiedział Agencji Informacyjnej Newseria Paweł Mortas, prezes zarządu PBG SA (PBG jest właścicielem Rafako – przyp. red.).

Paweł Mortas może być pełen optymizmu dzięki zapowiedziom premiera, który stanowczo stwierdził, że elektrownia w Opolu powstanie. PGE i Kompania Węglowa podpisały nawet w tym celu list intencyjny. Realizacja jego zapisów ma uczynić inwestycję opłacalną. Co zawiera list? Obietnicę długoterminowej umowy na dostawy węgla kamiennego do elektrowni Opole po takiej cenie, by projekt stał się bardziej rentowny.

„Nie muszę nikomu tłumaczyć, co to znaczy dla regionu i całego kraju. Głęboko wierzę, że to dzisiejsze porozumienie i moja wizyta tutaj zamykają etap przygotowawczy i jeszcze latem ta inwestycja ruszy już w sensie dosłownym” – oświadczył Donald Tusk.

Panie premierze – trzymamy za słowo i czekamy na efekty.