Meble łazienkowe, które poznali już ludzie z 24 krajów świata
Fot. Oristo

Meble łazienkowe, które poznali już ludzie z 24 krajów świata

22/05/2019

Przychód powiększają co roku o 15 procent. W roku 2018 wyniósł 71 mln zł, na co złożyło się 280 000 wyprodukowanych brył meblowych. Firma ORiSTO jest w trójce największych polskich producentów mebli łazienkowych. Co zapewniło ten sukces?

 
Montowo koło Grodziczna na Ziemi Lubawskiej – produkowane tu meble łazienkowe poznali już ludzie z 24 krajów świata. Produkty OEM (Original Equipment Manufacture) firmy cieszą się największym uznaniem w Skandynawii (zwłaszcza w Szwecji) i w Niemczech. – Ale wraz ze zmianami organizacyjnymi u naszych Partnerów otwierają się przed nami nowe perspektywy – od Bałkanów aż po Republikę Południowej Afryki – mówi Krzysztof Ornowski, prezes spółki.

Jeśli natomiast chodzi o markę własną, oprócz polskiego rynku, firma cały czas powiększa sprzedaż w krajach ościennych: na Litwie, w Rosji, na Słowacji i w Niemczech. – Mamy też swoich odbiorców w Szwecji, Rumunii i w Wielkiej Brytanii, z którą wiązaliśmy duże nadzieje, ale na razie wizja Brexitu hamuje część inicjatyw – wylicza prezes firmy. – Prowadzimy również rozmowy we Francji, Norwegii, Danii i w Holandii – dodaje.

Własna droga do sukcesu
Przez ostatnich 6 lat przychód ORiSTO zwiększa się o 15 procent każdego roku. W 2018 roku wyniósł on 71 mln zł. Udało się to osiągnąć, dzięki wyprodukowaniu 280 000 brył meblowych. Pytany o źródło sukcesu, Krzysztof Ornowski podkreśla czynniki niekoniecznie najpopularniejsze we współczesnym biznesie. Na pierwszym miejscu wymienia rodzinne tradycje rzemieślnicze, sięgające 1933 roku, gdy jego dziadek założył mały warsztat stolarski, w którym produkował wozy konne i koła do nich.

Ojciec dzisiejszego prezesa firmy, dostosował produkcję do potrzeb swoich czasów – oferował klientom solidne, trwałe drzwi, okna i meble. Chętnych nie brakowało. – Jak widać, nie mogłem wybrać innej drogi, jak tylko kontynuować rodzinne tradycje. Choć dzisiaj firma to nie mały zakład, ale firma zatrudniająca około 300 osób, to nadal przyświecają nam w pracy wartości zaszczepione mi przez od moich przodków, czyli wysoka jakość połączona z trwałością oraz z szacunkiem należnym naszym klientom, kontrahentom i pracownikom – podkreśla spadkobierca rzemieślniczej tradycji.

Zdaniem szefa firmy, wielkie znaczenie dla ostatecznego sukcesu ma też zakorzenienie w miejscu, z którym jego rodzina jest związana od pokoleń. Ono – jak zaznacza – zawsze skupiało ludzi przedsiębiorczych: tu kwitły handel i drobna wytwórczość, a obecnie biznes na dużą skalę (jak na tak małe miasteczko). Uśmiecha się, przyznając, że Polacy z innych stron kraju nazywają mieszkańców Ziemi Lubawskiej „ludźmi specyficznymi”.

– Faktycznie, jesteśmy specyficzni: mamy swoją gwarę (która niestety zanika…), jesteśmy szczerzy i gościnni. Potrafimy sobie wzajemnie pomagać. Lubawscy rzemieślnicy i przedsiębiorcy są ludźmi otwartymi na potrzeby innych, wspierają się wzajemnie i szanują. Te relacje każdy z nas przenosi na grunt zawodowy – zapewnia Krzysztof Ornowski.

Fot. Oristo

Fot. Oristo

Realistyczna kontrola jakości
A w czym przejawia się jakość mebli, odmieniana przez prezesa firmy przez wszystkie przypadki?

Materiały wykorzystywane w produkcji są przez nas starannie testowane. Nie opieramy się jednak tylko i wyłącznie na wymaganiach stawianych przez ogólnodostępne normy. Wewnętrzne testy opieramy na doświadczeniach i rzeczywistych wymaganiach ich użytkowników – wyjaśnia Krzysztof Ornowski

Jak tłumaczy, do testów lakierów używanych w produkcji jego firma wykorzystuje środki chemiczne dostępne w… marketach i osiedlowych sklepach. Po co? Żeby dokładnie odwzorowywać sytuacje, w jakich meble są użytkowane na co dzień – z wykorzystaniem wszystkiego tego, z czym będą miały do czynienia w mieszkaniach swoich właścicieli.

Zaufanie nade wszystko!
Prezes ORiSTO przyznaje, że cele firmy są precyzyjnie sformułowane na najbliższych 5 lat. Zakładają ugruntowanie pozycji na rynku, m.in. zwiększanie udziału marki własnej w obrotach firmy. Co jeszcze? – Proszę wybaczyć, ale nie wszystkie plany chcemy udostępniać na zewnątrz – zastrzega. – Na pewno pragniemy, by ORiSTO było postrzegane przez kontrahentów (zarówno odbiorców, jak i dostawców), jako najlepszy i godny zaufania partner w biznesie. Ponadto chcemy oddawać klientom produkt najwyższej jakości, który spełni wszelkie ich oczekiwania stylistyczne, jakościowe i ergonomiczne – mówi.

Równie ważne jest to, by jego firma była najlepszym pracodawcą w regionie, zapewniając swoim pracownikom, obok pewności zatrudnienia, interesujące pakiety socjalne i zdrowotne oraz szereg atrakcji sportowo-kulturalnych. – Zasady szacunku dla pracowników, ich pracy i przekonań są stawiane zawsze na pierwszym miejscu – Krzysztof Ornowski nie zostawia wątpliwości.

„Niewiele rzeczy mogłoby nas pokonać…”
Jak podkreśla prezes, zadaniem dla całej, polskiej branży meblarskiej, uznawanej za jednego z europejskich liderów, jest systematyczne umacnianie swojej pozycji. Oczywiście jest szereg problemów, które utrudniają dalszy rozwój: trudności z dostępem do odpowiedniego surowca, ze znalezieniem nowych, wykwalifikowanych specjalistów i rosnące koszty.

– O dalsze perspektywy tego ważnego globalnie sektora powinni zadbać rządzący Polską. W przeciwnym razie klienci mogą znaleźć sobie partnerów w krajach, w których koszty są relatywnie niższe – mówi Krzysztof Ornowski.

Jednak wszystkie te biznesowe meandry nie przerażają szefa ORiSTO, bo – jak zaznacza – pomaga mu jeszcze jedna cecha przekazana przez dziadka i ojca: dotrzymywanie danego słowa. – Jak mawiał bohater naszej narodowej komedii, Kazimierz Pawlak: „U mnie słowo droższe pieniędzy!”. Dla mnie stanowi ono taką samą wartość, jak umowa pisemna. Oczywiście, w dzisiejszych czasach lepiej zabezpieczyć umowę w formie pisemnej, ale wiem na pewno, że mając przed sobą dziadka i ojca, a teraz także dzieci pracujące z nami w firmie, niewiele rzeczy mogłoby nas pokonać – pointuje prezes Krzysztof Ornowski.