JIVR – pierwszy inteligentny rower stworzony przez młodego Polaka

JIVR – pierwszy inteligentny rower stworzony przez młodego Polaka

19/01/2016
|
Kategoria: Technologie

Ludzi coraz gęściej zaczynają otaczać inteligentne… przedmioty. Smartfony, smartwatche, czy nawet inteligentne ubrania, stają się powszechniejsze. Niedawno do grona smartrzeczy dołączył rower. Stworzył go mielczanin, Marcin Piątkowski. Już sam pomysł i wykonanie budzą zachwyt, ale nie byłoby niczego, gdyby nie nieprawdopodobna determinacja Polaka.

Wszystko zaczęło się dość przypadkowo. Piątkowski karierę zaczynał bowiem w finansach, jednak to go nie pociągało. Postanowił coś zmienić i rozpocząć studia w Anglii. Dostał się na trzy uczelnie. Wybrał University Colege London, choć został przyjęty na słynny Oxford. – Stwierdziłem, że jak mam robić biznes to nie wybiorę Oxfordu, który jest na prowincji, tylko wybieram centrum Londynu. Dlatego UCL na kierunku przedsiębiorczość technologiczna. I to był strzał w dziesiątkę – opowiada Polak.

Rzeczywiście, wybór nie mógł być trafniejszy. – UCL buduje swoją markę wynajdując technologie a później je sprzedając. Stwierdziłem, że właśnie tam najlepiej uczyć się takich rzeczy. Założeniem tych studiów było wybranie jakiegoś problemu, który jest wart rozwiązania, przy wykorzystaniu technologii – tłumaczy wybór uczelni Piątkowski.

Pomysł na zaliczenie

W 2011 roku dostał zadanie do rozwiązania. Na zaliczenie pracy magisterskiej miał wymyślić i stworzyć środek transportu ułatwiający poruszanie się po mieście. Inspiracją były… londyńskie korki. Piątkowskiemu dało do myślenia to, że dotąd nikt nie wymyślił sposobu na ich skuteczne ominięcie. Od razu pomyślał więc o jednośladzie, ale nie od razu myślał o rowerze.

Początkowym założeniem był motor elektryczny. Rower wydawał się za mało technologicznie zaawansowany. Ten pomysł powstawał w ramach pracy magisterskiej, więc to musiało być coś bardziej zaawansowanego technologicznie – opowiada Piątkowski

Rower, ale nie dla rowerzystów

Po trzymiesięcznym badaniu rynku, padło jednak na rower. W założeniu miał to być rower elektryczny, bez łańcucha i składany. Powód? Jak dowiodły badania środowiskowe, wielu londyńczyków nie jeździło rowerami, w obawie przed wkręceniem nogawki od garnituru w łańcuch. Możliwość złożenia roweru też była istotna, gdyż wiele osób w Londynie porusza się trochę autobusem, trochę metrem, trochę na piechotę. Dojazd do pracy rzadko wymaga użycia tylko jednego rodzaju transportu.

Co ciekawe, Piątkowski nie chciał stworzyć roweru dla… rowerzystów. Ci bowiem nie byli zbytnio zainteresowani pomysłem. Produkt miał powstać dla ludzi, którzy dotąd rowerem nie jeździli. – Oczywiście rowerzyści również mogą z niego korzystać, ale to nie oni będą naszymi głównymi klientami – ich nie trzeba przekonywać do tego, by zrezygnowali z samochodu i przerzucili się na dwa kółka – tłumaczy Piątkowski.

Skąd taki target? Piątkowski dobrze wszystko przemyślał i sprawdził, choć o projektowaniu ani produkcji nie wiedział zbyt wiele. Znalazł designera i wspólnie stworzyli projekt. Pokazywali go rowerzystom na stacji metra. Odczucia były jednak dalekie od entuzjastycznych. Tylko 30 procent pytanych odpowiadało, że to dobry pomysł. Piątkowski wpadł więc na nową ideę.

– Wzięliśmy dokładnie ten sam koncept roweru, i poszliśmy pod największy sklep Apple’a w Londynie. Ubraliśmy obrandowane koszulki i mówiliśmy ludziom, że to jest nowy Apple bike i co oni o tym sądzą. Reakcja była bardzo pozytywna. Wszystko się podobało, pomysł, design. Wtedy zrozumieliśmy, że problem leży w psychice i w tym jak ludzie patrzą na produkt, a nie w produkcie. Zmieniliśmy koncepcję.

Milioner z baru kanapkowego

Na zaliczenie studiów wystarczyło. Co więcej, UCL zdecydowało się zainwestować w projekt 50 tysięcy funtów. Piątkowski założył firmę, a do współpracy zaprosił designera samochodów w Bentleyu i mechanika produkującego systemy napędowe w Fiacie. To nie była jednak dobra mieszkanka. – Okazało się, że nie każdy kto jest dobry w swoim fachu, jest dobrym przedsiębiorcą. Po 6. miesiącach musiałem się z nimi rozstać.

Piątkowski zaciągnął pożyczkę, wykupił wspólników i zaczął działać sam. Było trudno. Mieszkał w akademiku, sprzedawał kanapki w angielskiej sieciówce nie stać go było choćby na najmniejsze przyjemności. To były początki roweru JIVR…

Piątkowski potrzebował jednak co-foundera. Zwrócił się do najlepszych. Jak? Przez Internet. Chciał kogoś z Tesla Motors S lub z Aplle’a. Znalazł vice prezesa Tesli ds. marketingu i sprzedaży na Europę, Afrykę i Azję. Zadzwonił, umówił się na kawę, opowiedział o projekcie. Proste?

– W taki sposób pozyskałem wszystkich najlepszych ludzi w firmie. Wychodzę z założenia, że wolę mieć mały zespół ale najlepszych specjalistów. Jak szukam kogoś na konkretną pozycję, to najpierw sobie zadaję pytanie, która firma istniejąca na rynku robi to tak jak ja bym chciał, żeby to moja firma robiła. Po 6. Miesiącach doradzania, v-vice prezes Tesli wszedł do zarządu – mówi Piątkowski.

Mielczanin, pomimo sporych osiągnięć, nadal musiał jednak sprzedawać kanapki w londyńskiej sieciówce. Wszystkie zebrane pieniądze, około 230 tysięcy funtów, zainwestował w prototyp JIVR’a.

Fot. JIVR

Fot. JIVR

Bogactwo multimedialne

JIVR to inteligentny rower elektryczny, bez łańcucha i składany. Rama wykonana jest w całości z aluminium i karbonu. Jest napędzany silnikiem elektrycznym wyposażonym w akumulator. To pozwala na rozpędzenie pojazdu do prędkości 25 km/h i przejechanie około 32 kilometrów. Jeśli bateria się rozładuje, w odwodzie pozostaje tradycyjny sposób napędzania roweru. U celu podróży można rower złożyć, po czym wystarczy zaledwie 90 minut, żeby ponownie naładować akumulator.

Co więcej, JIVR dodatkowo został wyposażony w technologię iBeacon (system małych nadajników mikronawigacyjnych). Zainstalowana aplikacja wyświetla użytkownikowi wszelkie parametry jazdy. Jest też interaktywna z infrastrukturą miejską oraz z sygnałami wysyłanymi przez beacony, w które są wyposażone sklepy. JIVR ma na kierownicy specjalny dok, w którym można umieścić smartfon, by pełnił rolę tablicy rozdzielczej. Fantastycznym rozwiązaniem jest także usługa JIVR Care. W przypadku awarii, wystarczy na smartfonie kliknąć ikonkę „alarm”, a w ciągu kilkunastu minut zjawi się pomoc. Gdyby usterki nie udało się usunąć na miejscu, użytkownik dostanie nowy rower. Oczywiście rozbudowany system, chroni także przed kradzieżą.

Już możesz go mieć

JIVR jest produkowany w Polsce, w rodzinnym mieście Piątkowskiego, czyli w Mielcu. Firma realizuje już pierwsze zamówienia. Za inteligentny rower trzeba zapłacić około 10 tysięcy złotych. Produkt można zamówić na stronie producenta jivrbike.com. Firma planuje jednak otworzenie sklepu.

– Oprócz sprzedaży online planujemy prowadzić równolegle sprzedaż w sklepach stacjonarnych, zlokalizowanych w atrakcyjnych punktach miast, czyli tam, gdzie nasi potencjalni klienci mogliby go zobaczyć. Będzie to bardziej concept store, niż klasyczny sklep z rowerami. Jego otwarcie planujemy wspólnie z producentem elektrycznych jednokołowców, nie chcę jednak zdradzać szczegółów, dopóki nie podpiszemy umowy. Zaczynamy od Londynu. Następne w kolejności będą miasta wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, Singapur oraz Szanghaj. Oczywiście naszą ofertę będziemy kierowali zarówno do klientów indywidualnych, jak i instytucjonalnych – tłumaczy Piątkowski.