VAC Aero – Kanadyjczycy się od nas uczą

VAC Aero – Kanadyjczycy się od nas uczą

03/10/2012
|

O rozwoju, inwestycjach i najbliższych planach rozmawiamy z Tomaszem Krążyńskim, dyrektorem generalnym polskiej spółki VAC Aero.

Niedługo 10-lecie firmy w Polsce. Pamięta pan początki?
Gdy rozpoczynaliśmy działalność w 2003 r., zakładaliśmy, że spółka będzie świadczyła usługi w zakresie obróbki cieplnej w próżni i napylania plazmowego dla Pratt & Whitney Kalisz. Pierwotne plany przewidywały zatrudnienie 10–15 osób. Szybko okazało się, że tzw. procesy specjalne, w tym m.in. próżniowa obróbka cieplna, lutowanie twarde w próżni, nakładanie plazmowych i nieorganicznych powłok ochronnych, stanowią wąską dziedzinę rozwoju polskiego przemysłu lotniczego.

Spółka Vac Aero Kalisz zaczęła wypełniać lukę w tym niszowym segmencie rynku. W stosunkowo krótkim okresie uzyskaliśmy kilkadziesiąt zatwierdzeń Pratt & Whitney Canada na realizację procesów specjalnych dla tego producenta silników lotniczych. W ślad za tym zaczęły napływać zamówienia od wszystkich znaczących producentów elementów silników Pratt & Whitney. Jakość świadczonych usług została potwierdzona certyfikacją systemu zarządzania jakością na zgodność z Aerospace Standard (AS 9100) i akredytacją National Aerospace and Defence Contractors Accreditation Program (NADCAP) dla procesów obróbki cieplnej i lutowania.

Można powiedzieć, że byliście pionierami.
Możliwość wykonywania procesów specjalnych była jednym z decydujących czynników, które spowodowały, że swoje spółki córki produkcyjne utworzyły w Kaliszu takie firmy jak Meyer Tool czy Hamilton Sundstrand, powiększając grono naszych odbiorców.

Jakie były przełomowe momenty w rozwoju Vac Aero?
Za kroki milowe w rozwoju przedsiębiorstwa należałoby uznać wdrożenie technologii lutowania niklem i srebrem w próżni, zakup pionowego pieca próżniowego do obróbki cieplnej części wielkogabarytowych, zakup systemu i wdrożenie technologii napylania naddźwiękowego (HVOF – High Velocity Oxygen Fuel), rozpoczęcie realizacji usług dla sektora turbin energetycznych (powłoki ochronne łopatek), budowę i uruchomienie drugiego zakładu w okolicy rzeszowskiego lotniska Jasionka. Jakość wykonywanych procesów, wysoki poziom inwestycji oraz utrzymywanie dobrych relacji ze wszystkimi klientami zapewniły spółce stały i dynamiczny rozwój.

Co konkretnie oznacza ten dynamiczny rozwój?
Zamiast planowanych 15 osób obecnie w Kaliszu zatrudniamy 68 pracowników i 12 w drugim zakładzie w Tajęcinie pod Rzeszowem. Po uzyskaniu kolejnych zatwierdzeń klientów końcowych i wdrożeniu wszystkich planowanych procesów ten drugi zakład powinien osiągnąć poziom zatrudnienia porównywalny z kaliskim.

Można przyjąć, że bardzo istotne znaczenie dla stabilnego rozwoju miało pozyskanie klientów z branży turbin energetycznych podczas ostatniego światowego załamania gospodarczego, w tym w przemyśle lotniczym. Rozpoczęcie działalności w nowym segmencie rynku umożliwiło nam przejście przez najtrudniejszą fazę kryzysu bez drastycznej redukcji zatrudnienia oraz na rozpoczęcie i kontynuację tak dużej inwestycji, jaką była budowa nowego zakładu od podstaw. Nie bez znaczenia był też nasz udział jako beneficjenta w ogólnopolskich i regionalnych programach umożliwiających uzyskanie wsparcia z funduszy Unii Europejskiej.

A dlaczego zdecydowaliście się, by drugi zakład otworzyć w pobliżu Rzeszowa? Wybraliście tę lokalizację z powodu sąsiedztwa lotniska?
W tym konkretnym przypadku dla lokalizacji o wiele większe znaczenie niż sama bliskość lotniska miało utworzenie wokół niego specjalnej strefy ekonomicznej. Na inwestycje w strefie zdecydowało się wiele firm z branży lotniczej, a więc nasi potencjalni klienci.

To chyba w waszej działalności niezwykle ważne?
Wszędzie na świecie, gdzie Vac Aero wykonuje usługi dla przemysłu lotniczego, nasze zakłady usytuowane są w ścisłym sąsiedztwie odbiorców. Tak jest w Ontario i Quebecu w Kanadzie, w Indiach, nie inaczej w Polsce – zakład kaliski sąsiaduje z Pratt & Whitney, Meyer Tool i Hamilton Sundstrand, natomiast nowy zakład w województwie podkarpackim m.in. z nowymi placówkami takich firm jak Goodrich czy MTU i leży w niewielkiej odległości od przedsiębiorstw zgrupowanych w Dolinie Lotniczej, a stanowiących istotne ogniwo europejskiego i światowego łańcucha dostaw przemysłu lotniczego.

To dlatego, że specyfika naszej działalności wymaga usytuowania w pobliżu zakładu klienta, aby do maksimum skrócić całkowity czas produkcji części. Procesy specjalne są istotnym elementem procesu produkcyjnego silników lotniczych. Na przykład: jedna część, jeszcze jako surowy materiał, poddawana jest wstępnej obróbce cieplnej, następnie wraca do klienta na obróbkę mechaniczną, w jej trakcie konieczne jest wyżarzanie odprężające, a więc detal wraca do Vac Aero, po czym jest ponownie dostarczany do wytwórcy na dalsze etapy produkcji, podczas której należy napylić plazmowo powłokę ochronną na wybrane fragmenty części (czyli znów jest konieczny transport do naszego zakładu), a następnie, po zakończeniu wszystkich operacji związanych z obróbką mechaniczną, Vac Aero nakłada powłoki antykorozyjne. Usytuowanie takiego zakładu jak nasz w znacznej odległości od fabryki klienta powodowałoby zatem poważne problemy logistyczne, wydłużyło proces produkcyjny i – oczywiście – w znaczny sposób podniosło koszty wytwarzania.

Zakład numer 2 jest obecnie w trakcie procedur zatwierdzania szeregu procesów. Ma jeszcze duży potencjał, jeśli chodzi o możliwości rozwojowe, jednak zarówno dalsze zakupy inwestycyjne, jak i nabór pracowników będą uzależnione od zapotrzebowania klientów na konkretne procesy. Nadal trwają negocjacje, które polegają i na uzgodnieniach biznesowych, i na technologicznych. To od ich wyniku będzie zależeć kierunek naszych inwestycji.

Jakie są najbliższe plany firmy?
To doposażenie zakładu w Tajęcinie w urządzenia niezbędne do zaspokojenia planowanego zapotrzebowania klientów oraz budowa dodatkowej powierzchni produkcyjnej w zakładzie w Kaliszu.

Czy Polska to dobre miejsce na takie przedsięwzięcia?
Nasz przemysł lotniczy jest chyba najdynamiczniej rozwijającą się branżą w kraju. Dobrze wykształcona kadra, istniejąca infrastruktura i rozbudowana sieć solidnych poddostawców spowodowały, że swoje fabryki w naszym kraju utworzyły znane światowe koncerny, a kolejni potentaci mają bardzo konkretne zamierzenia związane z produkcją w Polsce. Z informacji, które obecnie posiadamy, wynika, że produkcja lotnicza i okołolotnicza będzie w najbliższych latach znacząco wzrastać. Dla firm usługowych, do których się zaliczamy, jest to zarówno duża szansa, jak i ogromne wyzwanie, gdyż trzeba będzie sprostać coraz wyższym wymaganiom jakościowym i logistycznym stawianym przez kolejnych klientów.

Co do kierunków sprzedaży, to usługi, które wykonujemy, kierujemy do odbiorców krajowych, ale produkowane przez nich części i zespoły silników niemal w stu procentach trafiają do USA, Kanady i Europy Zachodniej.

To bardzo optymistyczna perspektywa. Tylko sprostać restrykcyjnym wymaganiom branży lotniczej nie jest chyba najłatwiej?
Certyfikacja, zatwierdzenia, audyty ze strony klientów to faktycznie codzienność w lotnictwie. Zarówno każdy klient, jak i tzw. organa nadzoru mają swoje bardzo rygorystyczne wymagania. Niezależnie czy usługi wykonujemy na częściach militarnych, czy cywilnych oczekiwania jakościowe są niezwykle wysokie. W przypadku produkcji militarnej dochodzą elementy fizycznego zabezpieczenia części i procesów, a nawet całego zakładu. Sprostać tym wymaganiom można tylko wtedy, gdy się posiada najnowocześniejsze technologie i wysoko wykwalifikowany personel, począwszy od prezesa i dyrektora generalnego, po pracowników wykonujących z pozoru mało istotne operacje takie jak mycie części czy ich pakowanie i wysyłka.

Dobrze funkcjonujący system zarządzania jakością w połączeniu z umiejętnościami i świadomością wszystkich zatrudnionych pozwalają nam na uzyskiwanie kolejnych i, co nie mniej ważne, utrzymywanie już posiadanych certyfikatów, zatwierdzeń oraz koncesji.

Czy duże znaczenie ma to, że wchodzicie w skład grupy międzynarodowej?
Kiedy rozpoczynaliśmy działalność na przełomie lat 2003 i 2004, bazowaliśmy na technologiach i rozwiązaniach organizacyjnych opracowanych przez specjalistów z Kanady. Pierwsza grupa pracowników przeszła też praktyczne szkolenia w Oakville i Montrealu. Ostatnio jednak występują także sytuacje odwrotne – to nasi, polscy, specjaliści wyjeżdżają do Kanady, aby wdrożyć lub udoskonalić procesy wykonywane w tamtejszych jednostkach grupy Vac Aero International. Wymiana doświadczeń odbywa się na wielu płaszczyznach i przybiera różne formy. Ponadpięćdziesięcioletnie doświadczenie partnerów kanadyjskich i świeże spojrzenie naszych młodych inżynierów i operatorów w sposób oczywisty skutkują synergią widoczną w obszarze doskonalenia procesów wykonawczych, organizacyjnych czy logistycznych.

Wśród pracowników jest niewiele kobiet. Dlaczego?
Trudno nam wyjaśnić tak znikomy odsetek pań wśród naszej załogi. Nie stawiamy im absolutnie żadnych barier w dostępie do miejsc pracy. W trakcie rekrutacji zwracamy uwagę przede wszystkim na wiedzę, kwalifikacje oraz deklarowaną chęć podjęcia pracy i podnoszenia umiejętności, a nie na płeć. Dotychczas kierunki techniczne i politechniczne na ponadgimnazjalnym poziomie kształcenia były raczej mocno zmaskulinizowane. W ostatnich latach tendencja ta zaczyna się odwracać, więc mamy nadzieję, że również w Vac Aero wkrótce doczekamy się znacznie większego udziału kobiet w strukturze zatrudnienia, chociaż dla kierownictwa firmy nie może to stanowić celu samego w sobie. Ze względu na specyfikę branży najistotniejszy jest poziom kwalifikacji i chęć stałego rozwoju. Znaczna część naszych pracowników kontynuuje naukę w systemie zaocznym. Wszyscy biorą udział w specjalistycznych szkoleniach organizowanych przez spółkę lub organizacje zewnętrzne, wielu odbywało praktyki w macierzystej firmie w Kanadzie.

A ma pan marzenie dotyczące rozwoju firmy w Polsce?
Po 9 latach funkcjonowania w Polsce Vac Aero stało się rozpoznawalną marką w branży i spółka osiągnęła znaczący udział w rynku. Dążymy do  trwałego umocnienia tej pozycji i osiągnięcia w Europie statusu porównywalnego ze statusem Vac Aero International w Ameryce Północnej.