Polska elektrownia jądrowa – do trzech razy sztuka?
04/04/2017

Pomimo zmiany nastawienia społecznego, program atomowy po raz kolejny utknął w martwym punkcie. Czy to koniec projektu budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej?

Jak wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energetyki Atomowej w trakcie 2016 roku uruchomiono na świecie 10 nowych reaktorów jądrowych. Tyko w Chinach rozpoczęło pracę pięć nowych instalacji. Kolejne zlokalizowane są w Indiach, Korei Południowej, Pakistanie, Rosji, a także – po raz pierwszy od 20 lat – w Stanach Zjednoczonych. Budowanych jest także 61 kolejnych instalacji, z czego aż 21 w Chinach, kolejnych siedem w Rosji i pięć w Indiach.

Tymczasem prace, związane z budową polskiej elektrowni atomowej, w dalszym ciągu nie tylko są mgliste, ale przede wszystkim mało realne. I to pomimo tego, że jak wynika z opublikowanych w styczniu badań, wykonanych na zlecenie Ministerstwa Energii – obecnie 61% Polaków popiera budowę elektrowni jądrowej w naszym kraju. Jest to najwyższy wynik w historii, prowadzonych od 2012 roku badań. Tylko w porównaniu do 2015 roku odsetek zwolenników polskiego programu jądrowego zwiększył się o 10%. Warto jednak zaznaczyć, że jedynie 48% badanych zgodziłoby się na lokalizację elektrowni atomowej w swoim bezpośrednim sąsiedztwie.

Co warte podkreślenia, respondenci w zdecydowanej większości (80%badanych) uważają, że inwestycja powinna być realizowana przy aktywnym udziale państwa –  zarówno w aspekcie finansowym, jak i właściwego nadzoru nad całością projektu. A jak jest w rzeczywistości?

Odpływająca fala
Z jednej strony polski rząd deklaruje duże wsparcie polskiego sektora jądrowego. Publikuje m.in. anglojęzyczny katalog „Polish Industry for Nuclear Energy”, w którym zaprezentowano ponad 300 firm, posiadających kompetencje z zakresu energetyki jądrowej i mogących skutecznie rywalizować na rynkach światowych. Specjalizują się one w realizacji różnego typu prac i dostaw komponentów dla elektrowni jądrowych. W ostatnich latach realizowały w tego typu obiektach kilkadziesiąt projektów obejmujących prace budowlane, produkcję i montaż konstrukcji stalowych, niektórych typów wymienników ciepła i rurociągów, pomp, zaworów, urządzeń elektrycznych, a także aparatury dozymetrycznej, również z tzw. wyspy jądrowej (w reaktorze). Tylko przy budowie bloku nr 3 w elektrowni jądrowej Olkiluoto w Finlandii pracowało 25 polskich firm. Krajowe przedsiębiorstwa wykonywały również prace m.in. w Rosji, na Ukrainie, w Japonii oraz Meksyku.

Z drugiej strony program budowy polskiej elektrowni atomowej po raz kolejny odsuwany jest w mniej lub bardziej odległą przyszłość. W intersujący sposób to zagadnienie przedstawił Konrad Świrski profesor Politechniki Warszawskiej, prezes zarządu Transition Technologies S.A. Napisał on na swoim blogu (porównując kolejne programy rozwoju energetyki jądrowej do przypływów i odpływów fal): „Polska elektrownia atomowa była marzeniem wielu. Kolejne pokolenia polskich inżynierów kończyły energetyczne, atomowe specjalizacje i miały nadzieję budować, a następnie pracować przy energetyce z atomem. Tak jak fale – kolejne, polskie programy jądrowe najpierw gwałtownie wdzierały się na ląd mobilizując wszystkich do budowy by za chwilę wycofać się zostawiając tylko pustkę i jakieś małe, nieznaczące szczątki. Teraz znów jesteśmy w momencie odpływu.”

Do końca tego roku przedstawiona ma zostać Radzie Ministrów aktualizacja Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Tworzona jest ona w Ministerstwie Energii. Jednocześnie do końca pierwszego kwartału zakończone mają zostać prace, związane z harmonogramem budowy elektrowni jądrowej, a także optymalnego modelu, związanego z finansowaniem inwestycji. Inwestycji, której początki sięgają 1971 roku…

630 budynków w Żarnowcu
Rok później ustalona została lokalizacja budowy polskiej elektrowni jądrowej. Była to wieś Kartoszyno w obecnym województwie pomorskim, nad Jeziorem Żarnowieckim. W kolejnych latach prowadzono badania klimatu, geologiczne, a także symulację skażeń w miejscu mającej powstać elektrowni. W ich efekcie w 1982 roku Rada Ministrów podjęła decyzję o budowie Elektrowni Jądrowej Żarnowiec. Planowany termin oddania jej do eksploatacji zaplanowany został na 1 grudnia 1990 roku.

Docelowo elektrownia zajmować miała 70 ha powierzchni, a biorąc pod uwagę zaplecze budowlane i obiekty wspierające w sumie 425 ha. Jej centralny punkt stanowić miały cztery bloki, wyposażone w radzieckie reaktory WWER-440 o mocy elektrycznej 440MW. W ten sposób o historii budowy informuje portal „Poznaj atom: „W końcu, w maju 1985 roku, nastąpiła podniosła chwila – w głównym wykopie pod płytę fundamentową, w którym cały czas pracowało 30 pomp odprowadzających wody gruntowe, w warstwę tak zwanego „cienkiego betonu” wmurowano kamień węgielny. Jeszcze tego samego roku, Państwowe Przedsiębiorstwo „Elektrownia Jądrowa Żarnowiec w Budowie” otrzymało od prezesa Państwowej Agencji Atomistyki zezwolenie na budowę pierwszego etapu elektrowni. Było to zielone światło dla rozpoczęcia właściwych robót – betonowania płyty fundamentowej budynku reaktorów, o grubości 2,4 metra i powierzchni 10.800 metrów kwadratowych. Ich wykonanie zajęło kolejne dwa lata.”

Sama elektrownia składać się miała z 79 obiektów. W sumie, w trakcie robót wybudowano m.in. 189 budynków tymczasowych zapleczy. Powstało także 630 różnego typu i wielkości obiektów, m.in.: nowoczesny ośrodek radiometeorologiczny, hotel pracowniczy, hale do produkcji prefabrykatów betonowych, budynek ekspedycji i dworzec kolejowy, stołówka, szatniowce. Jednocześnie pogłębiał się kryzys gospodarczy, a w1986 roku miała miejsce katastrofa w Czarnobylu. W związku z tym budowa w Żarnowcu spotkała się z ostrymi protestami społecznymi. Ich finałem było lokalne referendum, w trakcie którego przeciwko budowie opowiedziało się 86% mieszkańców.

W jego efekcie – jak i problemów gospodarczych, związanych ze zmianą systemu – w dniu 17 grudnia 1990 roku Rada Ministrów podjęła decyzję o postawienie w stan likwidacji projektu „Elektrowni Jądrowej Żarnowiec w Budowie”. Termin zakończenia wszystkich prac wyznaczono na dzień 31 grudnia 1992 roku. Konsekwencją tego było m.in. to, że dwa z czterech reaktorów zezłomowano. Zdewastowano także i rozkradziono budynki i urządzenia elektrowni, w tym luksusowy hotel robotniczy oraz nowoczesny Ośrodek Pomiarów Zewnętrznych.

Reaktywacja?
Za początek drugiego podejścia do budowy elektrowni atomowej uznać należy 13 stycznia 2009 roku, kiedy to rząd podjął decyzję o rozpoczęciu prac nad nowym Programem Polskiej Energetyki Jądrowej. W tym samym roku wytypowano miejsca potencjalnej inwestycji. Obok Żarnowca były to: Gąski (woj. zachodniopomorskie) oraz Choczewo (woj. pomorskie). W 2011 roku wybrano… Żarnowiec. W harmonogramie prac uruchomienie polskiej elektrowni jądrowej zaplanowano na 2020 rok. Budowa szacowana była na 10 mld euro.

W kolejnych latach jednak termin rozpoczęcia i zakończenia robót przesuwano: w 2014 roku oddanie do użytku przewidziano w 2024 roku, a w 2015 roku przesunięto je na 2027 rok. Harmonogram z 2014 roku przewidywał, że do 2016 roku – oprócz lokalizacji – zawarty zostanie kontrakt na dostarczenie technologii dla pierwszej elektrowni jądrowej. Następnie, do 2018 roku wykonany miał zostać projekt techniczny, a także uzyskane wszystkie niezbędne decyzje i opinie. W latach 2019-2024 uzyskać miano pozwolenie na budowę. Wybudowany miał też zostać pierwszy blok nowej elektrowni. W tym też czasie miano też rozpocząć budowę kolejnych bloków elektrowni jądrowych. Wreszcie, w latach 2025-2030 zakończona miała zostać budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, i kontynuowanie budowy następnych.

Jak wynikało z opublikowanego w styczniu 2014 roku rządowego „Programu polskiej energetyki jądrowej”: „Wdrażany program jest jednym z najlepszych rozwiązań łączących zapewnienie długofalowego bezpieczeństwa i stabilności dostaw energii elektrycznej oraz realizację celów klimatycznych i środowiskowych. Jest to źródło energii oferujące dodatkowe możliwości technologiczne przyczyniające się do obniżenia kosztów wytwarzania energii. Pomimo, że proces inwestycyjny jest długotrwały i kosztowny to późniejsza wieloletnia eksploatacja przy stosunkowo niewielkich kosztach operacyjnych czyni energetykę jądrową najtańszym obecnie osiągalnym źródłem.”

Takie były założenia. A tymczasem, w polskim programie atomowym nie rozpoczęto nawet procedury wyboru dostawcy technologii, związanej z budową elektrowni. W związku z tym do końca roku ma zostać przygotowana i przedstawiona Radzie Ministrów kolejna aktualizacja „Programu polskiej energetyki jądrowej”.

Wszystko wskazuje więc na to, że konkretna data powstania elektrowni jądrowej w Polsce odsunięta jest w bliżej nieokreśloną przyszłość. Tym bardziej, że inwestycja kosztować może gigantyczne pieniądze. Budowane we francuskim Flamanville, a także fińskim Olkiluoto elektrownie, których koszt szacowany był na ok. 3 mld euro, już kosztują ok. 8,5 mld. Dodatkowo wsparcie Unii dla OZE nie poprawia klimatu dla energetyki jądrowej. Z tych względów, parafrazując słowa prof. Konrada Świrskiego – powstanie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, będącej „marzeniem wielu” nieprędko się ziści.