Aviotech Electric – Nie tylko kable

|

Aviotech Electric, przedsiębiorstwo wyspecjalizowane w produkcji wiązek kablowych, zaczynało w trudnym momencie. Kiedy spółka powstawała pod koniec 2009 r., kryzys szalał w najlepsze. Gdy większość przedsiębiorstw szukała oszczędności, podwarszawski producent wiązek kablowych starał się zaistnieć na polskim rynku. Jednak spółka nie zaczynała od zera. Aviotech Electric czerpie z tradycji Aviotech Systemy Okablowania. Spółka Aviotech Systemy Okablowania powstała w połowie lat 90., a upadła kilkanaście lat później. Specjalizowała się w produkcji wyposażenia elektrycznego pojazdów szynowych, samolotów, śmigłowców oraz wyposażenia elektrycznego dla przemysłu, produkując wiązki kablowe pracujące w trudnych warunkach eksploatacji. Tak jak dawna spółka Aviotech Electric, produkuje wiązki kablowe dla taboru szynowego, przemysłu lotniczego, wiązki baterii dla wózków elektrycznych, urządzenia elektromechaniczne oraz oferuje montaż kontraktowy urządzeń i projektowanie konstrukcji mechanicznych i elektromechanicznych. Specjalizuje się w obsłudze specjalistycznych zamówień dla kolei, wojska, lotnictwa. I tak jak jej imienniczka mieści się w podwarszawskim Klaudynie.

O planach rozwoju spółki i strategii na najbliższe lata ze Sławomirem Wesołkiem, prezesem spółki Aviotech Electric, rozmawia Urszula Światłowska.

Dwa lata temu rozpoczęła działalność spółka Aviotech Electric. Jak Państwo podkreślacie, jesteście kontynuatorami tradycji Aviotech Systemy Okablowania…

Aviotech Systemy Okablowania to była firma z dużymi tradycjami dostaw okablowania dla lotnictwa. Jej historia rozpoczęła się w 1996 r. i przez kilkanaście lat działalności przedsiębiorstwo wyrobiło sobie markę. Warto podkreślić, że jako pierwsza w Polsce uzyskała IRIS (International Railway Industry Standard), czyli międzynarodowy standard zarządzania dla przemysłu kolejowego oparty o normę ISO 9001:2000. I choć spółka miała lepsze i gorsze momenty, to nie oznacza, że mamy przekreślić to co udało się jej osiągnąć. Dlaczego jej się nie powiodło? Po pierwsze, tak jak wiele innych przedsiębiorstw, dotknął ją kryzys w branży telekomunikacyjnej. Miała podpisane umowy z odbiorcami, ale gdy jeden z nich zbankrutował, pociągnął za sobą Aviotech Systemy Okablowania.

A ponieważ to jest dobry i przyszłościowy rynek, uznałem, że warto spróbować. Jednak nie chciałem inwestować w upadającą firmę, tylko przejąć przedsiębiorstwo i spróbować od nowa.


Nie obawia się Pan, że upadłość Aviotech Systemy Okablowania może wpłynąć negatywnie na Państwa spółkę?

Na świecie często jest tak, że na miejsce upadającej firmy powołuje się nową. Oczywiście takie ryzyko mogłoby zaistnieć, gdyby Aviotech Systemy Okablowania pozostawiła po sobie „złe wrażenie” – nieuregulowane płatności, niedotrzymanie umów. Ale tak nie było. Choć muszę przyznać, że długo wahaliśmy się, czy w nowej firmie używać starej nazwy, czy nie. Uznaliśmy jednak, że to była dobra marka i – jeszcze raz podkreślę – to, że jej się nie udało, nie oznacza, że było to przedsiębiorstwo bez przyszłości.

Powstaliście Państwo w 2009 r. To był trudny moment dla wielu przedsiębiorstw. Jak sytuacja gospodarcza wpłynęła na rozwój spółki?

Powstaliśmy pod koniec tego roku, więc właściwie to co się działo na rynkach nas dotyczyło w mniejszym stopniu, ale kiepska koniunktura dała nam się trochę we znaki. Ale pomimo to cały 2010 r., pierwszy pełen rok działalności, upłynął pod znakiem inwestycji. Jednak oczywiście udało się nam podpisać kilka kontraktów.

Na przykład?

Współpracujemy z naprawczymi zakładami kolejowymi i zakładami tramwajowymi. Na przykład z Tramwajami Warszawskimi. Robiliśmy okablowanie elektryczne modernizowanych tramwajów dla Grudziądza we współpracy z ZNTK Mińsk Mazowiecki. Choć bazujemy na kontrahentach krajowych, to pracujemy też ze spółkami spoza naszego kraju. W ubiegłym roku udało się nam nawiązać współpracę z firmami francuskimi, amerykańskimi i pochodzącymi z państw arabskich. Rozpoczęliśmy współpracę z Bombardier Transportation – międzynarodową korporacją specjalizującą się w projektowaniu i konstrukcji dla przemysłu lotniczego i kolejowego. Podpisaliśmy umowę o współpracy z kanadyjską spółką CTI Industries – producentem wiązek przewodów i połączeń kablowych. Zostaliśmy kwalifikowanym dostawcą dla Dellner Couplers, szwedzkiego producenta systemów połączeń dla przemysłu kolejowego. Obecnie mamy kilka niewielkich kontraktów z firmami zagranicznymi, ale sprawdzamy zainteresowanie firm zachodnich rozpoczęciem współpracy z polską firmą. Zawsze podkreślamy, że warto zainwestować w Polsce nie tylko ze względu na tańszy niż na zachodzie koszt produkcji, ale też na wysoką jakość elementów produkowanych w polskich przedsiębiorstwach. Teraz też negocjujemy kontrakt z włoską firmą na okablowanie do oświetlenia pojazdów szynowych.

A który z realizowanych w zeszłym roku projektów zapadł Panu w pamięć?

Realizowaliśmy kilka ciekawych projektów. Jeden z nich wykonywaliśmy dla stołecznej policji. Robiliśmy instalację elektryczną do Airoboat, czyli płaskodennej łodzi ratunkowej napędzanej śmigłem umieszczonym na rufie.
Natomiast w trzecim kwartale tego roku rozpoczniemy na zlecenie firmy amerykańskiej produkcję skanerów do prześwietlania bagażu. Warto podkreślić, że nasz zleceniodawca zdecydował się przenieść część produkcji z Filipin do Polski. A nasze biuro konstrukcyjne opracowało nowy design tego urządzenia. Udało się nam zachować dobrą relację pomiędzy wyglądem, jakością obsługi skanera a jego funkcjonalnością.

Czyli nie tylko wiązki kablowe…

Jak już wspomniałem, planujemy poszerzyć zakres usług. Skoncentrowanie się tylko na produkcji wiązek kablowych nie pozwala dobrze dywersyfikować przychodów. Dlatego w naszej strategii założyliśmy, że skoncentrujemy się nie tylko na jakości usług, ale i na wartości dodanej. Rynek okablowania działa na wielkim wolumenie produkcji przy niskiej marży. Przy wielkich seriach można zautomatyzować produkcję, a co za tym idzie obniżyć jej koszt. Aby to się opłacało, większość takich przedsiębiorstw zlokalizowana jest w Specjalnych Strefach Ekonomicznych. Dlatego firma, która zakład produkcyjny ma w centralnej Polsce, jest niekonkurencyjna. Postawiliśmy więc poszukać własnej drogi, by zaistnieć na rynku. Zakładam, że docelowo maksymalny udział starej produkcji, czyli okablowania, nie powinien przekroczyć 30%. Jak na razie udział okablowania i instalacji elektrycznych w obrotach firmy wynosi 90%.

Aviotech Electric to wciąż młoda firma i wymaga inwestycji…

Tak, i będzie ich wymagała jeszcze przez dwa lata. Jak do tej pory zainwestowany milion złotych przeznaczyliśmy na rozwój przedsiębiorstwa – przede wszystkim nowych technologii i nowych gałęzi przemysłu. I wciąż główne siły kierujemy na rozwój. Rozszerzyliśmy portfolio produktów. Część pieniędzy przeznaczyliśmy też na wyposażenie biura. Stworzyliśmy i rozwinęliśmy biuro konstrukcji mechanicznych. Zajmuje się integracją rozwiązań na styku konstrukcji mechanicznych i elektrotechniki, pracują w nim głównie bardzo młodzi konstruktorzy, ale zarządzani przez doświadczonych projektantów. Pierwsze trzy lata działalności spółki to jest okres budowy rynku, dlatego teraz każda inwestycja jest ważna i musi być przemyślana. Jeżeli ustabilizuje się sytuacja, będziemy też chcieli rozwijać technologię konstrukcji. Rynek polski ma bardzo duży potencjał i daje wiele możliwości rozwoju.
Wspomniał Pan, że poszerzacie Państwo portfolio. Czy planujecie Państwo w tym roku wprowadzić na rynek nowe produkty?

Tak. Niebawem. Ale na razie wolałbym nie zdradzać szczegółów. Mogę tylko powiedzieć, że choć będzie to produkt już funkcjonujący na rynku, to znaleźliśmy niszę podażową i w tym upatrujemy swój sukces.

Czyli?

Duża liczba bardzo małych kontraktów. Firmy wyspecjalizowane w produkcji tego typu wyrobów koncentrują się na dużych zamówieniach i nie są zainteresowane mniejszymi. Dlatego nasza strategia ma duże szanse powodzenia.

Jakie inwestycje przewidujecie Państwo w tym roku?

Tak jak w roku ubiegłym będziemy inwestować głównie w rozwój technologii. Chcemy też skoncentrować się na informatyzacji przedsiębiorstwa, m.in. chcemy wprowadzić elektroniczny obieg dokumentów i kupić sprzęt komputerowy oraz oprogramowanie. Na te inwestycje planujemy przeznaczyć 450 tys. zł. Planujemy też stworzyć nowe miejsca pracy. Z kolei pod koniec 2013 r. chcemy powiększyć nasze hale produkcyjne. Jak na razie produkcja odbywa się na blisko 500 m2. Niebawem to przestanie nam wystarczać. Dlatego rozważamy dwie możliwości – inwestycję własną albo wynajem.

Według przewidywań po jakim czasie zwrócą się poniesione nakłady finansowe?

Zakładamy rozwój długoterminowy. Według przewidywań rzeczywisty zwrot inwestycji nastąpi w ciągu siedmiu lat. W zeszłym roku osiągnęliśmy obroty rzędu 1,2 mln zł. Jednak przewiduję, że ten rok będzie lepszy i uda się zanotować wzrost do mniej więcej 6–8 mln zł. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że uda się zrealizować ten cel. Rok 2011 będzie dla nas przełomowy.