Bumech – maszyny i urządzenia dla kopalń głębinowych oraz odkrywkowych
Fot. Bumech

Bumech – maszyny i urządzenia dla kopalń głębinowych oraz odkrywkowych

13/05/2016
Autor:
|

 

W branży górniczej mamy przedłużającą się dekoniunkturę. Niski poziom cen węgla uderzył w polskich producentów tego surowca. To z kolei przekłada się na coraz trudniejszą sytuację firm kooperujących z kopalniami. W tym niełatwym dla wszystkich firm okołogórniczych momencie najważniejszy jest kapitał intelektualny i umiejętność obrania własnej drogi. „Jeśli będziemy szli w jednym nurcie razem z największymi, to zostaniemy zadeptani. Musimy znaleźć swoją drogę, wymyślić swój sposób na funkcjonowanie” – mówi Marcin Sutkowski, prezes firmy Bumech SA, jednego z najbardziej znaczących graczy w Polsce w zakresie obsługi rynku górniczego.

 

Ceny węgla spadły w okresie dwóch lat o ponad 50% i w najbliższym okresie trudno się spodziewać ich wzrostu. Bumech SA, spółka świadcząca usługi w sektorze górniczym, w coraz większym stopniu realizuje więc efekty synergii, obniżając koszty i próbując dostosować się do drastycznie spadających cen. „Spodziewamy się bardzo dużych perturbacji, szczególnie spółek państwowych, i szukamy tak zwanych alternatywnych rynków zbytu” – mówi prezes firmy Bumech. Poprzez oddziały w Iwinach i w Rawiczu spółka konsekwentnie realizuje strategię poszerzania rynku zbytu o nowe branże w ramach posiadanych kompetencji: obsługuje firmy ceramiczne, zakłady z branż betonów komórkowych oraz elektrownie. Bumech wspomaga swoimi działaniami branżę energetyczną, remontując i utrzymując ruch w elektrowniach, oraz zakłady przeróbcze różnego rodzaju – od zakładów przeróbczych rud miedzi, cynku, ołowiu, aż po zakłady przeróbki glinki ceramicznej czy aluminium. Według prezesa firmy najważniejsze jest teraz poszerzenie zakresu prac górniczych na inne działy górnictwa, ciągłe zwiększanie wydajności i wzrost kompetencji w tym obszarze, a także podejmowanie działań nastawionych na ekspansję zagraniczną. Różnorodna produkcja na potrzeby innych rynków w wykorzystaniu wysokich aktualnie kompetencji produkcyjnych, bazy wiedzy i umiejętności, którymi dysponuje przedsiębiorstwo, stanowi jedno z podstawowych wyzwań na najbliższą przyszłość.

Najbardziej perspektywiczne dla spółki są usługi i produkty dla kopalń głębinowych oraz odkrywkowych w branży górniczej, ale nie węglowej: „Pracujemy teraz nad dwoma bardzo dużymi projektami zagranicznymi, staramy się pozyskać kontrakty na dostawę maszyn i urządzeń oraz kontrakt na usługę górniczą, nawet w postaci obsługi całej kopalni od A do Z” – mówi prezes. W tym wypadku byłaby to pełna struktura górnicza, ponieważ Bumech jest jednym z największych outsourcerów w Polsce. Przedsiębiorstwo zatrudnia ponad 1400 osób, z czego 80% stanowią górnicy pracujący pod ziemią.

Ewolucja, nie rewolucja

Spółka stara się umiejętnie wykorzystać możliwości kadrowe także w innych sektorach branży górniczej i na innych rynkach zbytu. Robi to jednak stopniowo. „Aby przestawić górnika na pracę w fabryce, należy go do tego wdrażać stopniowo. Nasi górnicy nie staną się nagle hydraulikami ani szwaczkami – mówi Sutkowski i dodaje: – Ewolucja, nie rewolucja. Bo rewolucja niszczy, a ewolucja buduje nowe kompetencje i my tę drogę obraliśmy. Nie jesteśmy Kopexem czy Famurem, ale myślę, że w obszarze obsługi rynku górniczego pozostajemy jednymi z najbardziej znaczących graczy w Polsce”. Prezes dostrzega więc spore szanse w inteligentnym i stopniowym przebranżawianiu się. Zauważa, że produkcja przykładowych siłowników hydraulicznych do maszyn górniczych niewiele się różni od produkcji siłowników hydraulicznych do maszyn rolniczych czy też do maszyn w budownictwie infrastrukturalnym: „Jakość takiego produktu w górnictwie jest nawet lepsza niż poza górnictwem, gdyż musi spełniać wyższe wymagania. Produkcja siłowników na inne rynki jest więc tańsza” – mówi.

W górnictwie pod górkę

W kolejnych projektach Bumech zamierza realizować badania i rozwijać się również w wydobywczej branży okołogórniczej, nieobejmującej już górnictwa węglowego. Prezes Marcin Sutkowski nie ukrywa jednak, że jeśli chodzi o tego typu rozwiązania, to Bumech szuka rynków, na których klienci płacą: „Dzisiaj sytuacja jest tak tragiczna, że nie wiemy, czy nasi klienci na Górnym Śląsku przetrwają” – mówi. Niewielu decydentów zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w zakresie zerwania łańcucha kooperacyjnego. „Jesteśmy traktowani przez polskie spółki górnicze – poza Bogdanką i KGHM – jak parabanki. Oznacza to, że jesteśmy firmami, które finansują wszystko, co się dzieje. Powinniśmy się nazywać Amber Coal – komentuje prezes. – Instytucje finansowe, widząc to ryzyko, podnoszą oprocentowanie, pogarszając nasze wyniki, a co za tym idzie, wyniki naszych klientów” – podsumowuje. Dużym zagrożeniem dla górnictwa jest zmniejszenie potencjału branży maszynowej w Polsce. Firmy świadczące usługi w tej branży w ciągu dwóch lat zmniejszyły zatrudnienie o mniej więcej 30%, a odpływ specjalistycznej kadry produkcyjnej z zakładów poza granice kraju stanowi nieodwracalną stratę dla polskiego przemysłu górniczego. Dodatkowo, sprawy nie ułatwia fakt, że w Polsce brakuje dobrych szkół technicznych. „Jeśli ma nastąpić reindustrializacja kraju, to należy totalnie zmienić politykę i formę kształcenia” – twierdzi Marcin Sutkowski.

Kompleksowe podejście

Przedsiębiorstwo świadczy swe usługi nie tylko w kopalniach śląskich, lecz także w innych rejonach kraju, m.in. na Lubelszczyźnie, w kopalni Bogdanka. Współpracuje z KGHM oraz z grupą PGE w branży energetycznej. Klientami Bumechu są również: Cersanit, Opoczno, Prefabet, Bruk-Bet. „To nie są potężne obroty, ale oferujemy solidne produkty wraz z serwisem” – stwierdza prezes firmy. Bumech dysponuje myślą techniczną i jest właścicielem wielu rozwiązań technologicznych popartych odpowiednią dokumentacją. Wykonanie zadań najczęściej powierza podwykonawcom.

Marcin Sutkowski wierzy, że przewaga konkurencyjna spółki polega na tym, że zaczyna ona oferować rozwiązania kompleksowe. „Klienta interesuje cena, jaką będzie musiał ostatecznie zapłacić za tonę wydobytego urobku – węgla, cynku, ołowiu, itd. Jesteśmy w stanie dostarczyć tego typu usługi. Wtedy klient nie martwi się ani maszynami, ani finansowaniem. My dobieramy wszystko tak, aby zapewnić najlepszą wydajność” – mówi. Dywersyfikacja urządzeń jest kolejną korzyścią, jaką może przynieść współpraca z przedsiębiorstwem z Katowic. Według prezesa klient decydujący się na współpracę z tylko jednym producentem maszyn może, nie mając wystarczającej wiedzy i doświadczenia, wiele stracić: „Często jeden producent oferuje kilka wysokiej jakości maszyn – wyjaśnia prezes – może się jednak okazać, że jedna z nich stanowi wąskie gardło dla pozostałych czterech typów maszyn. Producent tego nie wyjawi, ponieważ zależy mu na sprzedaży każdego urządzenia. My, posiadając tę wiedzę, zastąpimy ją maszyną innej marki, ponieważ współpracujemy z wieloma producentami w Polsce i w Europie – tłumaczy. – Nasze służby pracujące pod ziemią są też w stanie powiedzieć nam, co należy zmienić w maszynie, aby była ona bardziej wydajna lub mniej awaryjna. Dzięki temu często udaje się uniknąć kosztownej inwestycji, gdyż wystarczy dokonać drobnej modernizacji za stosunkowo niewielką kwotę” – zauważa prezes spółki. Dzięki doświadczeniu w ocenie sprzętu oraz informacjom zwrotnym otrzymywanym od wykwalifikowanej kadry pracowniczej firma na bieżąco udoskonala maszyny, dzięki czemu osiąga wysoką wydajność i niski poziom awaryjności sprzętu.

Fot. Bumech

Fot. Bumech

Czy wiesz, że...
70% biznesu Bumech SA to usługi górnicze. Obejmują one: utrzymanie ruchu poprzez drążenie chodników, remonty, serwisy pod ziemią, na powierzchni oraz w fabrykach. Firma oferuje kompleksy przodkowe pełne wraz z możliwością świadczenia usług dla klientów. Zakład posiada trzy fabryki: główną (w Katowicach) i dwie wspomagające. W Iwinach odbywa się produkcja wyrobów gumowo-metalowych dla różnych gałęzi przemysłu, natomiast produkcja w Rawiczu jest już w 70% zorientowana na branże pozagórnicze.

Rozmowa z prezesem Bumech SA – Marcinem Sutkowskim – o przyszłości górnictwa i patriotyzmie gospodarczym.

 

Jak pan sobie wyobraża górnictwo za 20–30 lat?

Tak jak wojsko – bezzałogowo. Operatorzy zasiądą w biurach, a na dole będą pracować roboty. Oczywiście w pewnych aspektach nie ma możliwości zastąpienia człowieka, bo funkcje kontrolne czy serwisowo-remontowe dalej będą wykonywane przez ludzi. Ale na przykład podgarnianie wysypanego urobku z taśmociągu będzie wykonywała maszyna. Robotyzacja pozwoli na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa pod ziemią. W kopalniach odkrywkowych wszystko może być zautomatyzowane – ciężarówka sterowana z biurka, z poligonu pod Las Vegas, dron w Pakistanie – to wszystko za chwilę będzie dostępne. Automatyzacja, robotyzacja, czyli tak zwana mechatronika to strategia naszego rozwoju. Dlatego przystąpiliśmy właśnie do Krajowej Organizacji Innowatorów Przemysłu Innovo, gdzie będziemy chcieli stworzyć duży klaster w zakresie mechatroniki i pozyskać środki unijne.

Jakie korzyści daje bycie częścią Krajowej Organizacji Innowatorów Przemysłu Innovo?

Powiem tak: nie możemy sobie pozwolić na to, żeby nie mieć w ofercie tego typu maszyn, urządzeń, kompleksowych rozwiązań. To jest też szansa dla wielu firm okołogórniczych, które przystąpią do tego klastra, żeby stać się częścią dużych projektów. Zwiększa to ich bezpieczeństwo funkcjonowania. Bumech sam nie jest w stanie zrobić takiego projektu. Moim zdaniem ani Famur, ani Kopex – chociaż mają ambicję realizować takie przedsięwzięcia – przy dzisiejszym stanie rynku, niskich marżach nie będą mieli wystarczającego potencjału finansowego, żeby udźwignąć tego typu program samodzielnie. Czasami warto gdzieś ustąpić, żeby gdzieś zyskać. Często uczestnictwo w tego typu konsorcjach i projektach jest dla niektórych firm kwestią przetrwania. Dlatego wszystkich zachęcam do kontaktu z panią prezes Moniką Piątkowską i przystąpienia do naszego stowarzyszenia.

Jakiego rodzaju firmy mogą dołączyć do Innovo?

Nasze stowarzyszenie skupia wyłącznie firmy świadczące usługi na rzecz przedsiębiorstw wydobywczych posiadających przewagę polskiego kapitału. Można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach patriotyzm jest passé, ale my jesteśmy patriotami gospodarczymi i chcemy, aby polskie firmy były coraz mocniejsze. Stąd wymóg minimum pięćdziesięciu procent kapitału polskiego.

Od kilku lat odnotowuje się spadek notowań Bumech SA. Czy nie uważa pan, że rynkowi zdecydowanie brakuje jakiegoś silnego impulsu? Czy jest możliwe, że notowania wzrosną?

W długim i średnim okresie tak, w krótkim – nie. Stan rynku i surowców jest, jaki jest. Jeśli wzrosną zyski Bumechu, to i notowania automatycznie wzrosną. Poziom wycen spółek giełdowych i w ogóle problem rynku kapitałowego polega na tym, że został zdemontowany przez poprzedni rząd. W dużej mierze poprzez decyzje związane z funkcjonowaniem Otwartych Funduszy Emerytalnych. W efekcie OFE muszą inwestować poza granicami kraju. Wolałbym, żeby inwestowały w polskie firmy, które będą tutaj płacić podatki i zwiększać PKB. Nie bez wpływu na obecną sytuację ma dekoniunktura na rynkach światowych oraz sytuacja w Chinach. Obecny efekt na rynku kapitałowym jest konsekwencją wystąpienia kilku okoliczności jednocześnie. Spadek naszego kursu jest znaczący, ale i tak jest mniejszy od średniej w branży, co mnie bardzo cieszy. Inwestorzy mają wynik niezależny od firmy Bumech, ponieważ jeśli w systemie brakuje kapitału, bo wypłynął on poza Polskę, to nie ma się co dziwić stanem rynku kapitałowego. A to również wpływa na rynek pożyczkowy, obligacyjny itd. Jedna trzecia to czynniki zależne od spółki, pozostałe dwie trzecie to wpływ rynku światowego i konsekwencje działania partii rządzących w poprzednich latach. Rynek kapitałowy został zdemontowany. Nie wiem, czy giełda w Warszawie w ogóle się jeszcze podniesie. Jesteśmy świadkami totalnej dekoniunktury. Smuci mnie to i na pewno dla inwestorów też nie jest dobre. Ale staramy się znaleźć kierunki, które zwiększą wartość i wycenę naszej firmy. Mogę zapewnić naszych inwestorów, że pomimo istniejących przeszkód będziemy to realizować.

Świat się zmienia i my też musimy się dynamicznie zmieniać…

Kiedyś przełomowe zmiany trwały wieki, dekady, lata. Dziś w biznesie nie można przyjąć strategii na pięć lat, ponieważ po roku ona już będzie nieaktualna. W związku z tym, że owe zmiany zachodzą coraz szybciej, Bumech stawia na redefiniowanie swoich koncepcji. Trzeba tak naprawdę mieć bieżące informacje dotyczące tego, co się dzieje, i często omawiać kierunki, w jakich powinniśmy podążać. Niech to będzie proces płynny i elastyczny. Rozwój i zmiana są podstawowymi wyzwaniami w obecnych czasach. Nie zawsze wiąże się to z potężnymi nakładami inwestycyjnymi, bo firma to przede wszystkim ludzie. Najważniejszy jest kapitał intelektualny i umiejętność obrania własnej drogi. Jeśli znajdziemy się w jednym nurcie razem z największymi, to zostaniemy zadeptani. Musimy przejść na inny tor, iść swoją drogą, wymyślić swój sposób na funkcjonowanie.

 

Czy wiesz, że...
Bumech specjalizuje się w maszynach górniczych. Produkuje nowe urządzenia i remontuje stare, głównie te związane z kompleksami chodnikowymi: od kombajnów chodnikowych różnego typu, po odpylacze i podajniki taśmowe. Do końca zeszłego roku zakład wytwarzał tylko małe i duże kombajny. Dzięki dofinansowaniu, jakie otrzymał na realizację projektu w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, pt. „Opracowanie i wdrożenie innowacyjnej przekładni organu urabiającego do kombajnu chodnikowego”, poszerzył swą ofertę o kombajn chodnikowy typu średniego, bazując jednak w dużym stopniu na częściach zamiennych kombajnu małego. Spowodowało to znaczące obniżenie kosztów eksploatacyjnych dla klientów spółki, gdyż największym atutem tego typu urządzeń jest nie tyle jednorazowa cena zakupu, ile niski koszt pracy w dłuższym, kilkuletnim okresie. Dwa kombajny z powodzeniem pracują już u klientów, a ich opinie są bardzo pozytywne.